piątek, 20 czerwca 2014

CZŁOWIEK CZŁOWIEKOWI...

          I znów nie o polityce ! Czy jednak w dzisiejszych warunkach bytowania ludzi może być coś, co żadnego związku z polityką nie ma ? Nawet życie płciowe nie jest od niej wolne, o czym świadczy bodajby czerwcowa parada równości przez jednych polityków popierana, przez innych wyśmiewana albo wręcz zwalczana.          

          Mam niezwykle uroczą znajomą, która czasem do mnie telefonuje i nigdy nie zdołałem się z nią nagadać do wyczerpania. Mimo, że jest kobietą religijną. przed laty rozstała się z mężem, który okazał się być kawałem łobuza i pijaka. Z ich związku pozostał syn, o którego – jak to matka - dbała troskliwie, dopilnowała ukończenia szkoły średniej i kontynuowania nauki w szkole wyższej. W ostatnim roku studiów zmienił ich tryb na zaoczny, wyemigrował do jednego z zachodnioeuropejskich krajów, lecz przyjeżdża na sesje egzaminacyjne i zapewne studia ukończy. Kilka lat po rozpadzie małżeństwa poznała innego mężczyznę, zaufała mu, owocem zaufania była ciąża i nie tylko nadzieja, lecz pełne przekonanie, że jeszcze przed porodem związek zostanie sformalizowany aktem ślubu. Urodziła się córka, która za kilka dni ukończy gimnazjum, a o małżeństwie jej rodziców ani widu, ani słychu. Ojciec okazał się tylko na tyle lojalny, że w domu, w którym mieszka on, jego rodzice oraz konkubina, każdy ma swoje pomieszczenia: starzy na piętrze, znajoma na parterze, a autor całego tego mentliku wyprawił sobie dość luksusowe pomieszczenia w suterenie. Córka bywa i mieszka gdzie chce. Acha, tato finansuje jej utrzymanie i nie pobiera czynszu od matki.          

          Tuż koło mego domu na warszawskiej Woli są trzy rozległe parki, w których chętnie bywam, by odreagować swe kalectwo. W najbliższym spotykam niekiedy pewną kobietę. Liczy sobie około sześćdziesiątki, wygląda doprawdy uroczo, a do parku przywozi ją na inwalidzkim wózku sąsiadka. Kobieta ma tuż poniżej kolana amputowaną lewą nogę. Gdyśmy siedzieli nad małym stawem (ja i ona na inwalidzkich wózkach, a jej opiekunka na parkowej ławce) nie miałem odwagi zapytać o przyczynę tego okaleczenia. Spotkaliśmy się kilka razy, ja opowiedziałem o moich przypadłościach i wtedy opiekunka dość otwarcie opisała sytuację swej przyjaciółki. Otóż była ona mężatką, w okolicach trzydziestolecia małżeństwa zachorowała na cukrzycę i kończyna zaczęła się paskudzić do tego stopnia, że trzeba było ją amputować. Mąż opiekował się żoną podczas jej pobytu w szpitalu i nic nie zapowiadało fatalnego finału. W kilka miesięcy po jej powrocie do domu, wyprowadził się, okazało się że do kochanki, z którą przez kilka lat pozostawał w tajemnym związku. Dzieci nie mieli i biedna kobieta pozostaje na łasce zacnej sąsiadki.

Taniec życia                  TANIEC ŻYCIA, NO NIE ?!          

          Ale losy ludzkie bywają bardziej skomplikowane. W liceum do jednej klasy uczęszczałem z koleżanką, która jedną nogę miała amputowaną w połowie uda. Nie mam pojęcia co było przyczyną tego tragicznego zdarzenia. Zdaliśmy matury, ja dostałem się na studia prawnicze, a ona na dziennikarkę. Widywaliśmy się rzadko i kilka lat po ukończeniu studiów dowiedziałem się, że wyszła za mąż. Nie powiem, że znając jej stan zdrowia, nie byłem zaskoczony. Upłynęło wszakże z dziesięć lat, pewnego dnia spotkałem ją na ulicy, zaprosiłem na kawę i w rozmowie dowiedziałem się, że rozwodzi się właśnie z mężem. I znów zostałem zaskoczony do cna, bo gdy wyraziłem się o facecie dość obelżywie sądząc, że to on opuścił żonę nie bacząc na jej stan, koleżanka ciepłym gestem ujęła mnie za dłoń mówiąc:        

          - Nie przesadzaj, to ja od niego odeszłam.          

          Widząc moje zaskoczenie dopowiedziała:          

          - On mnie do niczego sensownego nie inspirował. Po co mi taki mąż ?          

          Oto trzy bardzo różne sytuacje etyczne. W pierwszej, wiekowo dorosły mężczyzna zachowuje się jak gówniarz, robi swej partnerce dziecko, lecz nie wywiązuje się z przyobiecanego (nie wiem, czy werbalnie czy tylko w nadziejach) małżeństwa, ale przynajmniej swej konkubinie i dziecku zapewnia znośne warunki bytowania.          

          W drugim przypadku mąż kobiety, która zachorowała na cukrzycę, okazał się być zwykłym ludzkim śmieciem, opuścił ją bowiem w najtrudniejszej sytuacji życia.          

          A Trzeci przypadek ? Moja koleżanka nie kłamała motywując się chęcią przypisania sobie sprawstwa rozwodu. Sporo później dowiedziałem się, że tak było rzeczywiście. A więc wykazała się przepotężnym charakterem.          

          Bo dobrze wiem jak czuje się i czego potrzebuje człowiek pozbawiony elementarnej sprawności fizycznej.        

6 komentarzy:

  1. Oto prawdziwe historie z prawdziwego życia człowieka.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten taniec wyjątkowo nie podobał mi się.Tancerka przerosła znacznie wiekiem tego młodzika .

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Madzieńko, tak, to są prawdziwe historie,których zaistnienia nie podejrzewa się gdy człowiek jest młody i zdrowy. I nie idzie o to, by padać na kolana przed poszkodowanymi przez los biedakami, lecz o to tylko, by pomagać im i nie mieć przeświadczenia, że innych to spotkało, ale mnie ? Nigdy ! Do 70 roku życia nie miałem kontaktu z lekarzami, bo wystarczała mi żona pielęgniarka. Niestety, przyszedł zły czas no i co na to poradzić ? Bardzo lubię Pani wpisy !

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam Panie Wiesławie.
    Ja od 31 maja 2013r. codziennie odwiedzam blog "Jajakobyły".

    Tak bez pożegnania, bez informacji o "przeprowadzce" ?
    Chyba że chciał Pan się nas pozbyć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że zostałem odnaleziony. Ja nie chciałem się nikogo pozbyć. Po prostu witryna, w której pisałem bloga stworzyła mi trudne do zaakceptowania warunki. Oczywiście zmieniając adres informowałem mych Miłych Czytelników, lecz musiało to ujść Pańskiej uwadze. Cieszę się z ponownego spotkania i serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń