środa, 4 czerwca 2014

CO JEST GRANE W "DNIU WOLNOŚCI"

Obchodzimy dzisiaj  tzw. Dzień Wolności i Praw Obywatelskich – święto ustanowione uchwałą Sejmu podjętą 24 maja ubiegłego roku dla uczczenia zwycięstwa solidaruchów w czerwcowych wyborach 1989 r. Na obchody przybył do Polski sam Barack Obama i swą obecnością  zaszczycili je także dostojnicy z innych państw.

Nie będę obchodził tego święta z dwóch co najmniej powodów:

- po pierwsze – Rozdział II Konstytucji RP zatytułowany WOLNOŚCI, PRAWA I OBOWIĄZKI CZŁOWIEKA I OBYWATELA i stanowiący najobszerniejszą część Ustawy Zasadniczej, jest przejawem daleko posuniętej hipokryzji, gwarantuje bowiem przestrzeganie przez organy państwa starożytnej zasady prawa zakazującej odpowiedzialności karnej bez popełnienia czynu karalnego (nullum crimen, nulla poena sine lege); tymczasem bezczelnie ukarano mnie odebraniem 2/3 emerytury, mimo że nie popełniłem żadnego przestępstwa

- po drugie  - podrozdział zatytułowany WOLNOŚCI I PRAWA EKONOMICZNE, SOCJALNE I KULTURALNE jest jeszcze dalej idącym przejawem hipokryzji państwa, w istocie gwarantuje bowiem wszelkie prawa osobom zamożnym, gdy niższe warstwy społeczne praktycznie sytuowane są nierzadko poniżej wszelkich wyobrażeń o ludzkiej godności.

A więc nie moje to święto !

 We wspomnianej uchwale Sejmu z 24 maja 2013 roku, 4 czerwca uznany został szczególną datą dla Polski jako suwerennego i demokratycznego państwa wolnych i świadomych swoich praw obywateli.

Najogólniej rzecz biorąc suwerenność to  zdolność do samodzielnego, niezależnego od innych podmiotów, sprawowania władzy politycznej nad określonym terytorium i zamieszkującą je społecznością, obejmująca niezależność w sprawach wewnętrznych i zewnętrznych.

Polska idiotycznie wpakowała się w „problem ukraiński”. Ukraina to kraj o niemal zerowym doświadczeniu z zakresu państwowości. Równie ważne są tam ugrupowania obiecujące skłonność do elementarnej kultury politycznej w procesie sprawowania władzy, jak również te z wręcz faszystowskim rodowodem, zapowiadające bardzo stanowcze metody rządzenia. Winston Churchill był realistą, toteż twierdził, że demokracja to najgorszy system, lecz nie wymyślono nic lepszego, niejeden Ukrainiec chciałoby zatem osobliwie nadrobić te braki.

Polski „problem ukraiński” nie polega na zmierzaniu do ochrony podstawowych praw tego narodu,  lecz na wspieraniu globalistycznych ambicji Stanów Zjednoczonych, które upatrzyły w kwestii ukraińskiej sposobności  na osłabienie swego największego konkurenta w Europie. Daliśmy się więc wynająć Amerykanom do pełnienia roli psa, który swym jazgotliwym szczekaniem grozi amerykańską interwencją. Tyle że pies szczeka, a decyzję o interwencji podejmują ludzie. Amerykanie nie są skłonni do awantury z równym sobie partnerem, toteż Polskę wynajęli do sprawdzania swych  szans.

Od dawna znana jest bezdenna próżność Polaków spragnionych uznania nawet dla najgłupszych ich poczynań. Nie idzie mi oczywiście o wszystkich członków naszej nacji, bo większość to ludzie rozumni, lecz nie mamy zdolności wyboru godnych reprezentantów oraz siły przebicia w publicznej dyspucie. Pierwszy po czerwcowym przełomie w 1989 r. rząd kierowany przez Tadeusza Mazowieckiego, zapowiadał się obiecująco, premier przekroczył bowiem szósty krzyżyk, był zatem człowiekiem doświadczonym, wyzbytym głupawych emocji, dyktowanych wyznawaną ideologią. Władzę sprawował jednak niespełna dwa lata, a jego następcy to nierzadko ludzie młodzi, uznający nadrzędność swych poglądów politycznych oraz ideowych nawet wobec elementarnych interesów kraju. Chyba apogeum tego rodzaju głupoty przeżywamy obecnie, a uzmysławia to trwająca jeszcze wizyta amerykańskiego prezydenta. Stany Zjednoczone w swej niczym nieuzasadnionej dążności do przewodzenia całemu światu, dążą do pognębienia wszelkimi sposobami Rosji - swego głównego konkurenta w Europie, a  władze Polski najęły się do spełniania roli nękającego Rosję psiaka. Nie mam nic przeciwko antyrosyjskiemu ujadaniu państwowych dostojników, jest bowiem kategoria ludzi gotowych na wszystko za przyobiecane korzyści. Z jakiej jednak racji swej chęci przypodobania się amerykańskiemu szafarzowi wszelkich dóbr podporządkowują polską rację stanu ?

W sytuacji, którą zafundowała sobie Ukraina, Stany Zjednoczone upatrują sposobności rozprawienia się z Rosją. Jest to sprawa Stanów Zjednoczonych i Ukrainy, a nie nasza. Z jakiej więc racji polski prezydent i rząd wiernopoddańczo zapowiadają ochronę amerykańskich interesów na tym obszarze ? Z jakie racji stosunki Polski z Rosją zaostrzono do tego stopnia, że uzasadnia to rozbudowę budżetu MON do niebotycznych rozmiarów ?  Uczyniono to nie licząc się z rzeczywistymi potrzebami polskiego społeczeństwa, bo wystarczy porównać kwoty przeznaczone na zbrojenia z nędzą świadczeń na rzecz oświaty czy służby zdrowia. Niechaj pan prezydent Komorowski, premier Tusk oraz minister Sikorski za państwowe pieniądze (niech im tam !) kupią sobie koniki, ułańskie mundurki, szabelki oraz lance i ruszą z wyprawą na Moskwę, by bronić Kijowa i realizować globalistyczne interesy Stanów Zjednoczonych. Ja, a zapewne większość Polaków, nie mamy z tym nic wspólnego.

Waszyngton nie może dopuścić do odrodzenia sojuszu Berlina z Moskwą - przekonuje w "Rzeczpospolitej" amerykański politolog George Friedman. W przypadku ewentualnego zagrożenia Polska  musi być w stanie samodzielnie się bronić, przynajmniej dwa, trzy miesiące, dopóki nie przyjdzie pomoc. A na to potrzeba nie 2, ale 5–6 proc. PKB wydatków na obronę - podkreśla Friedman.

George Friedman – wzeszła ostatnio gwiazda amerykańskiej politologii – wie dobrze jak grać na próżności i amerykańskim kompleksie polskich sfer top polityki, toteż przyznaje Polsce mocarstwową pozycję twierdząc na przykład, że  w przypadku ewentualnego konfliktu możemy liczyć na pomoc Ameryki, bo Polska należy do wschodzących potęg i współdziałanie z takim krajem jest dla Stanów Zjednoczonych korzystne. Wyobrażam sobie jak podniecająco muszą te słowa działać na nasze polityczne elity.

Nie obchodzę tzw. 25 lecia wolności, mam bowiem przekonanie, że w czasach PRL Polacy, pozostając w bloku państw socjalistycznych, potrafili w niezwykły sposób rozszerzyć swą suwerenność i niezależność wobec Związku Radzieckiego. Mam tu na myśli rok 1956 i poczynania Władysława Gomułki. W latach 70. Edward Gierek sprawił, że wprawdzie w Konstytucji PRL zamieszczono klauzulę o przewodniej roli Związku Radzieckiego, równocześnie jednak wiązał naszą gospodarkę z Zachodem, a za uzyskane tam kredyty niezwykle rozbudowano polski przemysł, co gwarantowało ludziom pracę i niezbędne dla godnej egzystencji dochody. Dzisiejszy nasz zagraniczny dług kilkunastokrotnie przewyższa ten gierkowski, lecz jego efekty są żadne. No to co jest grane, do cholery, panie premierze Tusk ?! I to mamy świętować ?

 


 


 

6 komentarzy:

  1. Adamje, nie mędrkuj, bo internet się przegrzeje. Napisz lepiej, czy zrobiłeś Wiesiowi zakupy, ugotowałeś obiad, posprzątałeś mieszkanie, sprawdziłeś i uzupełniłeś stan zapasów w barku oraz czy wyprowadziłeś Wiesia na spacer. Pamiętaj też o praniu. To są sprawy najważniejsze. Nie zamęczaj Wiesia nudnymi wywodami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Śmigiel, ty tak często zmieniasz swe pseudonimy, jak dziwka partnerów. Poprzednio byłeś Pan Ptyś. Jak jeszcze raz się tu pojawisz bałwanie z uwagami dotyczącymi autora wpisu,to znów cię wyrzucę na zbity pysk. Kumasz ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesiu, troszczę się o ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Deja vu,marny hajterze Śmigiel vel Ptyś,wnuczek czy inny
    "prawdziwku". Pies jak nie ma co robić,to liże.....,przemyśl to
    dogłębnie i na bieżąco stosuj,gdyż to z czym się produkujesz
    można porównać tylko do "nicht als Scheisse" ( tłumacz
    przysięgły mile widziany). Odnosząc się do uzupełnienia Wiesiowi barku,to pragnę cię poinformować,że już A.Fredro
    twierdził,że "apostoł ludzkości rzadko pości",a inny znany satyryk (Żwaniecki) mawiał,że"Można zostać starym durniem
    bez względu na wiek"."Ora et labora",jak mawiali starzy chrześcijanie.Na żadne uwagi nie odpowiadam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Adaś :)
    twoim zadaniem - psim obowiązkiem jest dopilnować, żeby Wiesiowi przed zejściem niczego nie brakowało. Marnie wywiązujesz się z tego obowiązku, a dowodem na to są skargi Wiesia artykułowane na blogu.
    Tak więc proszę nie filozofuj, tylko weź się leniu resortowy do roboty, żeby mi tutaj Wiesiu nie zgłaszał żadnych uwag. To było po pierwsze.
    Po drugie - "pies jak nie ma co robić,to liże…..,"- Adasiu ty już najlepiej wiesz w jaki sposób spędzasz czas na służbie, lecz doprawdy nie musisz mnie o tym informować, w ogóle twoje resortowe problemy mnie nie interesują :)
    Po trzecie: nie podszywaj się pod Wiesia.

    OdpowiedzUsuń