niedziela, 25 maja 2014

NA ŚMIERĆ GENERAŁA

W DZISIEJSZE NIEDZIELNE POPOŁUDNIE ZMARŁ GEN. WOJCIECH JARUZELSKI. POLSKI BOGOOJCZYŹNIANY  MOTŁOCH ZYSKAŁ SPOSOBNOŚĆ WYTARCIA SOBIE GĘB OBRZYDLIWIE  ZAPASKUDZONYCH NIENAWIŚCIĄ. JUŻ DZISIAJ, W KILKA GODZIN PO ŚMIERCI GENERAŁA, W INTERNECIE UCZYNIŁO TO DWÓCH HISTORYKÓW Z PROFESORSKIMI TYTUŁAMI I JAKIŚ GÓWNIARZ – PRZYWÓDCA NARODOWCÓW. NIENAWIŚĆ JEST JAK ŁAJNO, LECZ JEST GATUNEK LUDZI, KTÓRZY Z  LUBOŚCIĄ SMARUJĄ SOBIE NIM GĘBY. JUTRO OD RANA ZACZNIE SIĘ FESTIWAL POPISÓW WSZELKIEGO AUTORAMENTU GÓWNOJADÓW W SPRAWIE MIEJSCA  POCHÓWKU  ZMARŁEGO I CHARAKTERU POGRZEBOWEJ UROCZYSTOŚCI.


NAJBLIŻSZEJ RODZINIE GENERAŁA PRZESYŁAM SZCZERE WYRAZY WSPÓŁCZUCIA. PROPONUJE TEŻ, BY PODJĄĆ DECYZJE O JAK NAJSKROMNIEJSZYM POGRZEBIE NA JAKIMŚ PROWINCJONALNYM CMENTARZU. I NIE DOPUŚCIĆ DO UDZIAŁU W NIM WSZELKIEGO AUTORAMENTU SIEWCÓW NIENAWIŚCI, A WIĘC TZW. POLITYKÓW I NAUKOWCÓW IN SPE ORAZ PISMAKÓW – CZYLI PRZEDSTAWICIELI NAJBARDZIEJ SPODLAŁEJ W III RP PROFESJI.


NIE NALEŻAŁEM DO ENTUZJASTÓW POLITYKI GENERAŁA, Z INNYCH WSZAKŻE WZGLĘDÓW NIŻ TE, KTÓRE MOTYWUJĄ BOGOOJCZYŹNIANĄ HOŁOTĘ. SPOSOBIŁEM SIĘ BY DAĆ TEMU WYRAZ W ARTYKULE OPUBLIKOWANYM BODAJBY W MYM BLOGU. NIE ZDĄŻYŁEM ZA ŻYCIA GENERAŁA. NIE ZROBIĘ TEGO NA PEWNO PO JEGO ŚMIERCI. JEŚLI ISTNIEJE ŻYCIE POZAGROBOWE, BĘDĘ MIAŁ SPOSOBNOŚĆ POWIEDZIEĆ MU TO OSOBIŚCIE. DO ZOBACZENIA, GENERALE !


 

poniedziałek, 19 maja 2014

KTO PRZEJADA ZAGRANICZNY DŁUG POLSKI

          Nie jestem człowiekiem religijnym. Lecz sprawa nie jest tak prosta, jak to krótkie, jasne zdanie. Co do istnienia tzw. siły wyższej, choćby w postaci jakiegoś boga, jestem skrajnym agnostykiem, bo po prostu nie wiem czy coś takiego istnieje czy też nie. Ponieważ dostępnymi sobie sposobami nie jestem w stanie tego jednoznacznie ustalić, nie mogę wygłupiać się praktykując pobożność albo ateizm, jedno i drugie opiera się bowiem na wierze. JA PO PROSTU NIE WIEM ! Toteż wszystkowiedzących Świadków Jehowy, podobne im kościelne dewotki, próbujących nawracać mnie na prawowitą wiarę księży, zakonnice i wszelkich innych głosicieli słowa bożego pędzę od siebie kategorycznie, bo tyle samo wiedzą co ja, lecz cierpią na potrzebę sprawowania misji i nawracania kogo się da, albo po prostu, jak księża, zabiegają o wzrost liczebności bożego stada, bo przynosi to im wymierne korzyści. Taka, jak moja postawa powoduje uczulenie na wszelkie draństwo, które się szerzy z wykorzystaniem ludzkiej pobożności.          

          W 1989 r. powołano przy MSWiA 5 komisji majątkowych mających zrekompensować mienie odebrane różnym kościołom oraz innym związkom wyznaniowym w okresie PRL. Jak dotąd najobficiej obłowił się Kościół katolicki, którego Komisja Wspólna zakończyła swa działalność w lutym 2011. Trudno o dokładny bilans jej dokonań, w swych decyzjach nie była ona bowiem praktycznie kontrolowana. Tylko zatem w pewnym przybliżeniu można starać się określić sumę korzyści Kościoła katolickiego, na którą złożyły się:

- odszkodowania finansowe w wysokości ponad 143,53 mln. zł;

- nieruchomości o obszarze ok. 66 tys. ha., warte ok. 5 mld zł. 

- oraz 490 budynków i lokali.

          Niewykluczona jest pewna korekta tych danych, ponieważ według Agencji Nieruchomości Rolnych przekazane Kościołowi katolickiemu tereny objęły 76 tys. ha, a do tego Lasy Państwowe dołożyły 4 tys. ha. ze swoich zasobów. Nie można też pominąć finansowych skutków decyzji o powrocie religii do szkół, bo etaty wykładających przedmiot księży katechetów są płatne z budżetu oświaty. Zapewne są także   mniej wymierne i trudne przez to do oceny korzyści płynące z niepomiernego wzrostu pozycji kleru Kościoła katolickiego w życiu publicznym w Polsce.

[caption id="attachment_792" align="alignleft" width="261"]My się możemy pokłócić. My się możemy nawet bardzo pokłócić. Ale jak jest interes, to musi być zgoda. My się możemy pokłócić. My się możemy nawet bardzo pokłócić. Ale jak jest interes, to musi być zgoda.[/caption]

Wspomniałem wyżej, że w 1989 r. powołano przy MSWiA 5 komisji majątkowych, mających zrekompensować mienie odebrane różnym kościołom oraz innym związkom wyznaniowym w okresie PRL. Jedną z nich jest Komisja Regulacyjna ds. Gmin Wyznaniowych Żydowskich . Przed kilkoma dniami znalazłem w Internecie informację o staraniach posła Twojego Ruchu (wcześniej SLD) Sławomira Kopycińskiego, który domaga się jej rozwiązania. Komisja nie jest kontrolowana przez jakikolwiek państwowy organ, nie ma też odwołań od jej decyzji. Jak pisze autor internetowej informacji: Wiadomo, że odzyskała do tej pory 90 mln zł rekompensat. Nikt natomiast nie szacuje wartości nieruchomości, które mogą iść w setki milionów złotych.(…) Do 2002 roku Komisja przyjmowała wnioski o wszczęcie postępowań regulacyjnych. Wpłynęło ich 5,5 tys., a więc prawie dwa razy więcej niż do Komisji Majątkowej.          

          Na bilans dokonań Komisji Regulacyjnej ds. Gmin Wyznaniowych Żydowskich przyjdzie jeszcze sporo poczekać ponieważ jest oczywistym, że suma roszczeń i rekompensat dla tego organu może być porównywalna z tym, czego domagała się Komisja Wspólna.          

          Żądanie rozwiązania żydowskiego organu windykacyjnego jest oczywiście słuszne, tak jak słuszne było podobne, odnoszące się do Komisji Wspólnej, lecz nierealne. Skoro nakarmiono, przekarmiając nawet, Kościół katolicki, nie da się innych wyznań pozbawić karmy. I nikt nie będzie baczył na to, że wszystkie z występujących z żądaniami kościoły i związki wyznaniowe postulują życie skromne, wyzbyte luksusu i odradzają swym wiernym pogoń za ziemskimi dobrami. Bo wszelkie religijne instytucje oraz ich przedstawiciele mają głęboko osadzony nawyk pouczania innych, nie odnosząc tych nauk do siebie.          

          Kto dziś będzie baczyć na to, że znacznego ograniczenia dóbr materialnych kościołów i innych związków wyznaniowych dokonano w PRL wkrótce po niszczycielskiej wojnie, gdy kraj z trudem podnosił się z ruin, a jego odbudowa była najwyższym celem władz i mieszkańców Polski ?          

          Kto wspomni o tym, że obok różnych, mniej zręcznych, a niekiedy fatalnych posunięć władz w pierwszym dziesięcioleciu PRL, dokonały one jednak skutecznego rozdziału Kościoła od państwa, co przyniosło Polsce tylko korzyści?

          Kto z władz i równie pobożnych obywateli dzisiejszej Polski zważy na to, że kraj jest w coraz trudniejszej sytuacji finansowej, że dług publiczny w 2013 roku wyniósł 838 mld. zł. (choć są źródła mówiące, że jest to kwota przekraczająca 1 bilion zł., a nawet sięgająca 3 bilionów), a w tym dług zagraniczny 275,5 mld. euro ? Jeśli nawet świadomość tej sytuacji mają niektórzy z działaczy państwowych, to nie znajdzie się wśród nich taki, który zażąda ograniczenia pazerności Kościoła katolickiego i biorących z niego wzór innych kościołów i związków wyznaniowych.          

          Stosowana jest dzisiaj metoda ukazywania sukcesów III RP na tle sytuacji w PRL. Pomija się oczywiście istniejące wówczas uwarunkowania, a nawet takie szczegóły, że tzw. dług Gierka w 1980 r. wyniósł 23 mld. ówczesnych dolarów i to,że również za ten dług pobudowano 570 nowych fabryk, które dawały liczne miejsca pracy, a gdy w III RP przestało się to liczyć, sprzedano je za niebotyczne pieniądze. Powstaje więc pytanie: skąd bierze się dzisiaj tak wielkie zadłużenie Polski i na co pochodzące z niego pieniądze są przeznaczane ? Bo o nowych inwestycjach ani widu, ani słychu. No właśnie ! Jak się okazuje w zagospodarowaniu tych środków wielkiej pomocy udzielają kościoły oraz inne związki wyznaniowe, co wykazano wyżej na przykładzie Kościoła katolickiego i co wkrótce wykaże rzeczywistość bilansem korzyści odniesionych przez Komisję Regulacyjną ds. Gmin Wyznaniowych Żydowskich

sobota, 10 maja 2014

NAZWA „POLAK” ZMIENIA BRZMIENIE

W ostatniej POLITYCE ukazał się wywiad  z socjologiem, wykładowcą  Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW, dr hab. Iwoną  Jakubowską-Branicką , przeprowadzony przez  Ewę Wilk. Obie panie usiłowały ustalić powody sprawiające, że mimo 25 lat panowania  tzw. demokracji , Polacy wciąż mają trudności w  porozumiewaniu się z sobą. Najpierw wszystko poszło na tzw. komunę: Teorie z zakresu psychologii polityki mówią tyle, że systemy zamknięte, totalitarne wychowują ludzi o mentalności  autorytarnej, dogmatycznych (wolę to drugie, szersze pojęcie). Dogmatyzm to skrajna nietolerancja na poglądy inne od moich  – powiedziała dr hab. Iwona Jakubowska-Branicka, tym mianem charakteryzując system, który panował w PRL. Nawet ludzie z naukowymi tytułami, funkcjonujący w obszarze nauk społecznych, postrzegają tamtą Polskę jako ideowy monolit, niezmienny od poczęcia do grobowej deski.

Na szczęście prowadząca wywiad Ewa Wilk zwróciła uwagę na pewien fenomen. Powiedziała mianowicie: Wynikałoby z tego, że totalitarną narracją  najbardziej przesiąkli w Polsce zwolennicy tej strony politycznej, która zbudowała tożsamość na antykomunizmie, i PRL- owi panie  trochę odpuściły.

[caption id="attachment_761" align="alignleft" width="300"]To zdjęcie ukazało się niedawno w polskich mediach i wstrząsnęło światową opinią. Podobno Putin aż zadrżał widząc je i kto wie czy nie zostawi w spokoju Ukrainy. To zdjęcie ukazało się niedawno w polskich mediach i wstrząsnęło światową opinią. Podobno Putin aż zadrżał widząc je i kto wie czy nie zostawi w spokoju Ukrainy.[/caption]

Utarło się w dość szerokich kręgach Polaków widzieć  najgorsze zło w komunie, która według tych kręgów panowała w naszym kraju w stanie niezmienionym od zakończenia wojny do symbolicznej daty 4 czerwca 1989 r. Jest to oczywiście brednia, bo w Polsce  ustrój dający się nazwać komunizmem nigdy nie istniał, lecz ta głupawa teoria obowiązuje od szczebli profesorskich poczynając, na zamiataczach ulic kończąc. Nie tak dawno, rozmawiałem  z pewnym  antykomunistycznie zorientowanym młodym naukowcem. W trakcie wymiany poglądów  powiedziałem, że chyba więcej szarganej przez niego komuny było w izraelskich kibucach, niż w PRL, co sprawiło, że nasza krótkotrwała znajomość zakończyła się bezpowrotnie.

Wręcz poraża stopień antykomunistycznego zidiocenia wielu Polaków. Najostrzejszą przyprawą stosowaną do tej intelektualnej skazy jest rusofobia. Rosjanie tylko nas wykorzystywali i wyzyskiwali, toteż także  przymusili do zastosowania ich wynalazku w postaci komuny. Rozumowanie jest tak proste, że pojmie je średnio inteligentny szympans, a ma tę wielką zaletę, że z jego zastosowaniem można wyjaśnić wszystko: od skrajnej nietolerancji na odmienne poglądy, aż po choroby bydła i trzody chlewnej roznoszone przez ruskich agentów, by zakazem importu mięsa dobić polską gospodarkę.

Gdyby bezkrytycznie stosować teorię dr hab. Iwony Jakubowskiej-Branickiej o tym, że systemy totalitarne wychowują ludzi o mentalności  autorytarnej okazałoby się, że najbardziej udanym polskim dzieckiem ruskiej komuny jest Jarosław Kaczyński. No bo jest modelowym  dyktatorem w swej partii i konsekwentnie dba o hodowlę partyjnej trzody od PiS-uarnej młodzieżówki poczynając.

Największą zaletą członka wszelkich partyjnych i organizacyjnych tworów  o charakterze totalitarnym jest bezmyślność, a co za tym idzie gotowość bezkrytycznego wykonania rozkazów wodza.  9 maja, w obchodzony niegdyś także w Polsce Dzień Zwycięstwa, PiS-uarna  młodzieżówka  postanowiła owinąć folią i symbolicznie wysłać do Moskwy pomnik Armii Czerwonej z Parku Skaryszewskiego w Warszawie.  Pomnik postawiony został ku czci  żołnierzy radzieckich, poległych w bojach o Warszawę w 1944 i 45 roku. Stado PiS-uarnych gówniarzy kontynuowało w ten sposób powstałą ostatnio modę na wszelkie zabiegi na trupach, pomnikach i cmentarzach. Dopiero co prezes IPN informował o zamiarze naznaczania grobów komunistów na warszawskim Cmentarzu Komunalnym, później zdewastowano pomnik radzieckiego generała Czerniachowskiego w Pieniężnie, no i teraz tzw. patrioci bohatersko ruszyli do Parku Skaryszewskiego walczyć z pomnikiem Armii Radzieckiej.

[caption id="attachment_762" align="alignleft" width="300"]Dowódca oddziału PiS-uarii po zdobyciu pomnika w Parku Skaryszewskim w Warszawie. Teraz go zapakuje i wyśle do Moskwy Dowódca oddziału PiS-uarii po zdobyciu pomnika w Parku Skaryszewskim w Warszawie. Teraz go zapakuje i wyśle do Moskwy[/caption]

Moim prywatnym zdaniem, jednym z najmarniejszych prezydentów III RP był Lech Kaczyński. Nie dość, że nie zostawił po sobie niczego wartościowego, to jeszcze narażał na szwank interes państwowy Polski, na przykład wygłupami w Gruzji. Gdy zginął w katastrofie smoleńskiej, pochowany został wraz z żoną w krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów Bazyliki Archikatedralnej na Wawelu, a więc w miejscu zarezerwowanym dla najwybitniejszych Polaków. Do głowy by mi jednak nie przyszło żądać usunięcia stamtąd jego zwłok, z tego tylko powodu, że mam o nim złe zdanie i skrajnie odmienne od jego poglądy. Na wiele można sobie pozwolić wobec żywych, zmarłym jednak należy się co najmniej pochylenie czoła nad ich grobami. No, chyba że się jest katolikiem nowego formatu  albo członkiem współczesnych tworów partyjnych.

To wszystko dzieje się bądź pod auspicjami instytucji państwowych (np. IPN) albo z cichą akceptacją władz państwa. Za pomocą mediów, bez najmniejszego przeciwdziałania, sączona jest nienawiść wobec ludzi inaczej myślących, a zwłaszcza naznaczonych piętnem zwykłej obywatelskiej postawy w wyklętej PRL. Największym wrogiem Polski zostaje okrzyknięty jeden z najbliższych jej sąsiadów, a kryterium, na podstawie którego przyznano mu ten tytuł, jest idiotyczna polityka polskich władz wobec Ukrainy – tworu o znikomej tradycji państwowej, którego społeczeństwo, podobnie jak polskie, ogłupiane jest za pomocą  miazmatów  tzw. demokracji.  Czyżby więc Jarosław Kaczyński z całym tym swoim PiS-em oraz Donald Tusk z Radą Ministrów i władzami PO, ukształtowani zostali pod wpływem wydumanej totalitarnej komuny ?

Panowie, otrząśnijcie się do cholery ! Postarajcie się być normalnymi i choćby z pozorów przyzwoitymi ludźmi. Bo niekiedy, przez wyprawiane przez was i waszych ludzi idiotyzmy, nazwa Polak nie tyle brzmi dumnie, co żałośnie.     

środa, 7 maja 2014

TAJEMNE DROGI TWÓRCZEJ PODNIETY

          We wtorek był u mnie znajomy, który zajmuje się badaniem dziejów Polski w okresie hitlerowskiej okupacji oraz po zakończeniu wojny, gdy odrodziła się jako Polska Ludowa, od 1952 r. funkcjonowała jako PRL i wreszcie padła pod ciosami ogłupionej przez "Solidarność" klasy robotniczej. Próbuje też wyjaśniać te meandry.
          Znajomy nie jest historykiem, lecz ten okres historii Polski stał się jego hobby i prawdopodobnie za żadne pieniądze nie wróciłby do uprawiania swego inżynierskiego w dziedzinie chemii zawodu. Na wkus i cwiet tawariszczia niet skomentuję to porzekadłem w nieużywanym dzisiaj w Polsce języku, obowiązuje bowiem bełkotanie po angielsku

          Znajomy przyniósł mi numer tygodnika społeczno-politycznego NASZA POLSKA, który ujrzałem po raz pierwszy w życiu. Tygodnik wydaje wydawnictwo "Szaniec" i nie wiadomo jaką polityczną opcję reprezentuje. Zapewne kościelną, bo pełno jest materiałów z uświęcenia JPII, lecz nie brakuje także innych smaczków.

          Jeden z nich jest zawarty w pomieszczonym na pierwszej stronie artykule Tadeusza M. Płużańskiego pt. "Bezkarny zbrodniarz z UB". Rzecz jest o b. funkcjonariuszu b. resortu bezpieczeństwa publicznego - Jerzym Kędziorze. Człowiek liczy sobie dzisiaj 89 lat, z inicjatywy IPN miał sądową rozprawę, podobno został skazany, a później - też podobno - uniewinniony. Lecz zawzięty do głębi syn Tadeusza Płużańskiego *)- publikuje fotokopię prywatnego "listu gończego" za Kędziorą, który rozkolportowany został w miejscowości, gdzie ten stary człowiek dożywa swych dni. Jego publikacja znalazła też miejsce na łamach wspomnianego piśmidełka katolickiego, który to katolicyzm podobno słynie ze skłonności do wybaczania
          Nie przeczytałbym nawet zdania tekstu autorstwa Tadeusza Płużańskiego - juniora, od postanowienia odstąpiłem jednak, bo mam z nim osobiste porachunki, które skłaniają mnie do twierdzenia, że jest człowiekiem absolutnie niewiarygodnym, niegardzącym w swych rozprawach ordynarnym kłamstwem. Nie poszukuję miejsc publikacji jego "dzieł", gdy jednak zyskałem możność poznania jednego z nich bez wysiłku, postanowiłem zbrukać swe oczy tekstem żałosnego publicysty in spe.
          Płużański jest znakomitym nagłaśniaczem idiotyzmów wyczynianych przez IPN. Jak można było dopuścić do tak brutalnego naruszenia podstawowych zasad prawa w postaci niektórych przepisów o tej żałosnej historyczno-śledczej hybrydzie, tylko chora wyobraźnia autorów to pojmuje. No, ale mają oni do swej dyspozycji takich, jak Płużański publicystów, którzy zrobią wszystko, czego się od nich oczekuje. Wypisz, wymaluj jak czynili to niegdyś równie usługowi niektórzy dziennikarze mediów w czasach głębokiego stalinizmu w Polsce.
          Wracam do mych osobistych porachunków z tym "publicystą". Napisał on i opublikował w witrynie "niezależna.pl" poświęcony mi tekst, pełen bredni, do których nawet nie godziło mi się odnosić. Gdy więc poczytałem sobie pisaninę tego autora w NASZEJ POLSCE, upewniłem się w przekonaniu, że Tadeusz Płużański specjalizuje się w bredzeniu na temat ludzi, których ma za swych ideowych przeciwników. Jest też natchnieniem dla innych równie zdolnych pismaczków, bo za pomocą wyszukiwarki znalazłem na stronie "3obieg.pl"wpis zatytułowany "Zbrodniarz z SB" także mnie poświęcony.
          Mógłbym oczywiście jednego czy drugiego idiotę poskarżyć do sądu i domagać się zadośćuczynienia. Oznaczałoby to jednak, że traktuję ich poważnie, czego nigdy bym sobie nie wybaczył. Pisz pan zatem panie Płużański, co zatrutą śliną panu do łba strzeli, bo ja nie zamierzam z panem się wadzić. Nie ma z kim.
          Przyznam jednak, że mimo wszystko dostarczył mi ten człowiek natchnienia sprawiając, że napisałem 3 zwrotki wierszem naśladującym znany utwór mego ulubionego poety - Juliana Tuwima. Pozwolę sobie zamieścić tutaj ów przejaw mej twórczej weny.
_________
*)Tadeusz Płużański-senior za podziemne spiskowanie skazany został w 1948 r. na karę śmierci, którą Bolesław Bierut zamienił na dożywocie, to natomiast potrwało do 1956 r., gdy po uniewinnieniu Tadeusz Płużański-senior wyszedł na wolność

              ZACHĘTA DO PIESZCZOTY
                                                                      naśladowanie Juliana Tuwima

                               Rządzą dziś Polską różne stwory -
                                      przystojne, a czasem kurduple.
                                      Chcąc przykryć myśli niedobory,
                                      dobierają się kumpel z kumplem
                                      i wrzeszczą, że oni są zbawcami,
                                      przejawiając bezczelny tupet.
                                      Nie będę gadał z palantami.
                                      Niechaj pocałują mnie w dupę.

                                       Żydzie Bronisławie Wildsteinie
                                       i aryjski T.M. Płużański !
                                      Wy, którzyście mnie i podobnych,
                                       piętnowali znakiem zbrodniarskim,
                                       uchodząc za patriotów trupę.
                                       Mam was za wybryk ewolucji,
                                       lecz i wielką prośbę przedstawiam:
                                       Pocałujcie mnie obaj w dupę.

                                       A gdy rozum wróci do Polski
                                       i kretyn poniecha lustracji.
                                       Gdy z obcym rozstaniem się wojskiem
                                       i mocarstwowej obcej nacji
                                       w tyłek przestaniem się wciskać,
                                       by poddańczo chłeptać tam zupę,
                                       do nikogo już nie zawołam
                                       o pieszczotę całusa w dupę.

niedziela, 4 maja 2014

JAK ROBIENIE DZIECI MOŻE ZBAWIĆ POLITYKA

[caption id="attachment_718" align="alignleft" width="241"]Nie wiem która to z rzędu, ale niekiepska. Weź się Pan zatem do roboty, panie Pośle. I zostaw Pan błaznowanie ! Nie wiem która to z rzędu, ale niekiepska. Weź się Pan zatem do roboty, panie Pośle. I zostaw  błaznowanie na rynkach miast![/caption]

Ostatnia niedziela była pochmurna i dżdżysta. Godziny wlokły się z mozołem i zmęczone ociekały kroplami deszczu, dzwoniąc nimi po blaszanym parapecie okna mego pokoju. Szarość dnia i ta jednostajna muzyka sprawiały, że coraz bardziej straszyła czająca się po kątach chandra. Byłem sam. Sklepy w pobliżu były już nieczynne. Najbliższy – gorzałkowy, dzieli od mego domu kilkaset metrów, co jest odległością bardzo trudną do pokonania ze wsparciem na kulach albo z pomocą chodzika dla kaleków. No, może nie tak trudną, nawet przy moim kalectwie, lecz ta cholerna chandra… Wyłaziła z kątów i odbierała ochotę nawet na tak niedaleką wyprawę. I wtedy… ! I wtedy, jak gorzałka, godnym pocieszycielem okazał się Internet. Nie pamiętam już co kliknąłem, ile razy, a tu na ekranie pojawia europoseł dr Marek Migalski palący w Katowicach radziecką czerwoną flagę z sierpem i młotem. O Boże, szklanka wódki tak by nie podziałała !

Europoseł dr Migalski, obok europosłowania, poświęca nieco czasu na działalność naukowo-dydaktyczną w śląskich uczelniach. Tak przynajmniej informuje Wikipedia: Pracuje w Instytucie Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach na stanowisku adiunkta w Zakładzie Systemów Politycznych Polski i Państw Europy Środkowej i Wschodniej. Jest także wykładowcą w Instytucie Europeistyki Wyższej Szkoły Humanitas w Sosnowcu. W pracy naukowej i dydaktycznej zajmuje się zagadnieniami współczesnych systemów politycznych i partyjnych. I tu mamy do czynienia z dylematem: europoseł Migalski, który reprezentuje w Europarlamencie jakąś, nieznaną mi polską partyjkę, ma polityczne poglądy ! Nic mi do nich, bo gdybym chciał interesować się politycznymi poglądami wszelkich posłów, europosłów czy senatorów, to nie miałbym czasu na czynności ważne, jak np. ugotowanie obiadu albo sprzątanie mieszkania. Lecz europoseł doktor Migalski wykłada w jakichś uczelniach. I tu kończą się żarty i zaczynają się schody, jak trafnie, po wyjściu z restauracji jednego z warszawskich hoteli i przed wspięciem się na piętro, zauważył adiutant marszałka Piłsudskiego - gen. Wieniawa-Długoszowski.Bo co wykłada doktor Marek Migalski ? Nauki polityczne, od których jest magistrem i doktorem, czy wykłada swe poglądy w tej dziedzinie ? Dr Migalski urządził widowisko z paleniem radzieckiej flagi, nie bacząc na to, że obserwować to mogą w Rosji liczne rzesze ludzi związanych z radziecką przeszłością. Z jakiej więc racji ten człowiek ją kala ? Nie wiem czy dr Migalski jest człowiekiem wierzącym i nabożnym, czy też nie. Ja nie jestem ! Czy dlatego zatem, że nie akceptuję całego tego teatrum z wyświęceniem JP II, mogę publicznie, na jakimś rynku spalić portret tego człowieka ?

[caption id="attachment_728" align="alignleft" width="300"]Europoseł Migalski łatwo się podpala. Ostrzegam panie, bo facet o takiej skłonności równie szybko kończy. Europoseł Migalski łatwo się podpala. Ostrzegam panie, bo facet o takiej skłonności równie szybko kończy.[/caption]

Ostatnio sporo jest pogłosek o zabiegach europosła Migalskiego w przedmiocie znalezienia godnej dla siebie kandydatki na żonę. Europoseł urodził się pod znakiem koziorożca 14 stycznia 1969 roku, latoś jest więc już mocno przechodzony i gdy będzie zwlekał, nie starczy mu narządu do konsumpcji małżeństwa. Dr Migalski miał już poważne ostrzeżenie. Mimo doktoratu, mimo posłowania i europosłowania, mimo demonstrowania politycznych poglądów, które jak nie w jednej, to w innej partii znajdują poklask, nie otrzymał habilitacji w dziedzinie nauk politycznych. Nie został habilitowany !!! Jezus Maryja , Józefie Święty – takiemu zasłużonemu antykomuniście nie dać habilitacji z antykomunizmu ?!

Jako stary, doświadczony człowiek doradzam więc temu młodzieńcowi, by skoncentrował się na ożenku. Plotka głosi. że ma sporo różnego towaru, w którym przebiera jak chłop w ulęgałkach. Niech więc poniecha tego przebierania i weźmie dziewuszkę zdrową, odporną na stresy, która urodzi w tym związku cudowne dzieciątko. Będzie wtedy nadzieja, że pan Europoseł zajmie się czymś ważnym a nie błaznowaniem za pomocą palenia chorągwi. Bo, nie daj Boże, gdy w przyszłym roku zabraknie mu poklasku za ich palenie,  ściągnie jeszcze na jakimś rynku spodnie i majtki, by zademonstrować swe walory polityka. I mimo tego, co pokaże, będzie to koniec jego kariery.