niedziela, 19 października 2014

RÓŻNE MIARY TEJ SAMEJ BECZKI

Żyję na tym świecie sporo czasu, co niezwykle wzbogaca poznanie. Gdy zaczynał się w Polsce stalinizm, miałem 12 lat, lecz skala zainteresowań i poznawcze możliwości ówczesnego smarkacza były nieporównywalne z przeciętnym dzisiejszym. Gdy polski stalinizm dogorywał, zdawałam właśnie maturalne egzaminy.

Jednym z wielu aspektów tamtego systemu, które danym mi było poznać, jest propaganda. Tak, zgoda, ówczesna była w swym antyimperializmie bardzo brutalna. Czym się różni od niej dzisiejsza, antykomunistyczna ? Tylko finezją, bo przyznać trzeba, że jest bardziej wyrafinowana i silniej oddziałuje na uczucia. Tak, na uczucia, bo propaganda nie jest, z natury rzeczy, zorientowana na intelekt. Dlatego tak wielu ludzi jej ulega.

Ostatnio złapano dwóch rosyjskich szpiegów. Że są szpiegami, twierdzi polski kontrwywiad, bo żaden niezawisły sąd wyroku  jeszcze nie wydał. Bardzo brzydkie działania musieli prowadzić ci dwaj panowie, poza tymi, którymi zajmowali się oficjalnie. Tu naszły mnie jednak pewne wątpliwości. Bo czy kurwa zwana markietanką, dająca dupy żołnierzom z pobudek patriotycznych, lecz pobierająca za to także wynagrodzenie, przestaję być kurwą ze względu na nację tych, których obdarza wdziękami? Pomyślałem sobie o takiej damie wspomniawszy postać Ryszarda Kuklińskiego, który jako pułkownik Ludowego Wojska Polskiego, funkcjonujący w Sztabie Generalnym i mający przez to dostęp do tajemnic najwyższego rzędu, dał się zwerbować amerykańskiemu wywiadowi i pobierał za to wynagrodzenie. Tych dwóch szpiegów rosyjskich czeka sądowa rozprawa i surowy wyrok, natomiast nazwiskiem Kuklińskiego  ochrzczono w kilku polskich miastach place i ulice, a bezkrytyczni tzw. polscy patrioci, zgodnie z wytycznymi oficjalnej propagandy, mają go za narodowego bohatera. 

Inspirowany podnietą, którą wzbudziła we mnie ta postać, wspomniałem bojowe dokonania Amerykanów wspieranych bohatersko przez polskich żołnierzy, wykuwających braterstwo broni w walce z islamskimi fanatykami  w Afganistanie. Amerykę dzielą od tego kraju tysiące mil, podobnie jak Polskę, lecz pokonano tę odległość by walczyć z dżihadystami, którzy coraz bardziej zagrażają światowemu pokojowi i bezpieczeństwu. I to jest piękne ! Natomiast ze wszech miar godne było potępienia energiczne zwalczanie ich przez Armię Radziecką mimo, że Afganistan zajmował kawał południowego podbrzusza ZSRR, a dżihadyści, ochoczo wspierani wówczas przez Amerykanów, byli realnym zagrożeniem dla tego państwa. Do dzisiaj polski patriota spod znaku Boga i Ojczyzny, z przekonaniem potępia radziecką inwazję na Afganistan, sławiąc zarazem czyniących to samo Amerykanów z polską pomocą.

[caption id="attachment_1507" align="aligncenter" width="640"]Amerykanie ? Nie, to polskie wojsko w Afganistanie w nowoczesnym patriotycznym umundurowaniu Amerykanie ? Nie, to polskie wojsko w Afganistanie w nowoczesnym patriotycznym             umundurowaniu[/caption]

Albo z innej beczki. W czerwcu 1955 roku zdałem maturę i zostałem wytypowany na studia w Moskwie. Celowo oblałem wszystkie egzaminy, bo byłem po uszy zakochany pierwszą młodzieńczą miłością i nie wyobrażałem sobie rozstania nawet w tak szlachetnym celu. W tym samym trybie dostała się na radziecką uczelnię koleżanka z równoległej klasy – Lena K. Gdy po roku pobytu u naszego wschodniego sąsiada przyjechała do Warszawy na pierwsze wakacje, mocno zaciągała z rosyjska i używała ponad miarę wielu rusycyzmów. Był to akurat czas zbliżającego się październikowego przełomu i w koleżeńskich kręgach zgodnie potępialiśmy ją za tak przejawianą uległość. A dzisiaj ?

W jednym z tygodników czytam wywiad z polskim dramaturgiem, tłumaczem , założycielem Obserwatorium Językowego Uniwersytetu Warszawskiego: „Adultyzm”, „balkoning”, „chorizo”, „dipówka”, „gentryfikacja”, „nicel”, „nicobryta”, „rep”, „seksting”. Co to za słowa ? – pyta dziennikarz. To nowe słowa języka polskiego. Tak brzmi polszczyzna XXI wieku – pada odpowiedź polskiego filologa.1)  Ani słowa zdziwienia, że o potępieniu nie wspomnę. Bo przecież bełkotanie  po amerykańsku to dzisiaj przejaw intelektualności bełkoczącego. O psiej uległości wobec amerykańskich wzorców kultury szkoda nawet gadać.

I jeszcze jedna beczka. Czytam suchy zapis jednego z setek, a może tysięcy patriotycznych dokonań tzw. żołnierzy wyklętych:  WRÓBEL Jerzy ur. 23.06.1926 r., b. żołnierz AL, komendant Posterunku MO w Kazanowie pow. Zwoleń. Zatrzymany w lesie koło wsi Struga między Ciepielowem a Kaza­nowem podczas drogi powrotnej z odwiedzin u rodziny razem z żoną Jadwigą przez bojówkę WiN 16.05.1946 r. Najpierw dotkliwie go pobito i zmuszono do zjedzenia legitymacji służ­bowej. Następnie przywiązano go do drzewa, żeby oglądał, jak bojówkarze znęcają się nad jego żoną będącą w zaawansowanej ciąży. Na jego oczach ją zgwałcili, po czym połamali jej ręce i nogi, a w końcu ostrym narzędziem rozcięli brzuch, żeby oglądać jak wygląda niedonoszony płód. Kiedy nie dawała już oznak życia, w podobny sposób torturowano jego i zamordowano2) Sprawców nie ujęto, nie próbowali ich także ustalić po 1989 r. zwolennicy rozliczeń z przeszłością. Natomiast setki przypadków  okrucieństwa funkcjonariuszy UB i SB publikują z inspiracji IPN dzisiejsze media. I co, znów dwie miary ? Ta służąca ocenie bandytów z powojennego podziemia, to probierz patriotyzmu, ja natomiast, były funkcjonariusz SB, choć, jak tysiącom mi podobnych,  najbardziej pracowity stróż narodowej pamięci z IPN nie wykaże najmniejszego naruszenia prawa, to zbrodniarze. I godzi się z taką oceną tzw. demokratyczna władza III RP, karze drastycznym obniżeniem emerytur i skazuje na kompletną marginalizację w życiu publicznym.

Czytając o wygłupach niektórych przedstawicieli kręgów patriotycznych, zastanawiam się czy cierpię jeszcze na tę narodową przypadłość. Bo wielbicielem Polski w wydaniu III RP nie jestem. Nie oddałbym za nią życia. A jeśli nawet naszłyby mnie pewne wątpliwości w tym przedmiocie, to w razie putinowskiej inwazji, możliwością której straszą nieustannie kręgi rządowe osobiście lub za pomocą ochoczo wzniecających wojenną histerię dziennikarzy, to niechaj w pierwszej linii poświęcających najwyższe ludzkie dobro staną ci, którzy dzięki demokratycznym przemianom w Polsce, zyskali miliardowe korzyści. Mają czego bronić. Ja z odsłoniętą piersią pójdę na wroga, gdy zobaczę, że swe życie w tej samej sprawie oddał Jan Kulczyk albo Zygmunt Solorz – Żak. Nie wypomnę im nawet tego, że dla finansowej korzyści nie płacili w Polsce podatków, zasilając swymi pieniędzmi jakieś mniej czy bardziej egzotyczne „raje podatkowe”. Wraz z nimi słodko mi będzie umierać za Ojczyznę.

________     

1)   „Epicko ogarniam swój radar”, WYSOKIE OBCASY nr 40(799), 11 października 2014.

2)   „Żołnierze Armii Ludowej polegli i zamordowani przez podziemie zbrojne po wyzwoleniu kraju”, Warszawa 1997; wyd. Rada Krajowa Żołnierzy AL przy Zarządzie Głównym Związku Kombatantów RP i b. Więźniów Politycznych.

 

2 komentarze:

  1. Historię piszą zwycięzcy a My (jak sądzę mogę tak napisać) przegraliśmy 4 czerwca 1989r. W tej sytuacji bohaterami narodowymi zostają również mordercy Kobiet, zdrajcy, złodzieje, itp. Odnoszę wrażenie, że chyba byłem za mało zaangażowany w sprawę utrwalania, jedynego słusznego systemu politycznego i dlatego Lud pracujący Miast i Wsi, stracił władzę.
    Tych szpiegów ruskich może wymienią na Naszych złapanych bohaterów-wywiadowców np. pod Kujbyszewem.
    "Studiowałem" kiedyś z Kolegą, który trochę zbłądził i po krótkiej odsiadce był ponoć w "pakiecie" wymieniony w 1985/6r (ale nie znalazłem Jego nazwiska w oficjalnych dokumentach).
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń