piątek, 29 sierpnia 2014

POLSKA DEMOKRACJA OBDARZAJĄCA UKRAINĘ

Czym jest polityka ? Chyba najprostszą jej definicję sformułował  w IV wieku p.n. e. Arystoteles twierdząc, że jest to rodzaj sztuki rządzenia państwem, której celem jest dobro wspólne. Bo  jak spostrzegł był także, wszystkim ludziom właściwy jest z natury pęd do życia we wspólnocie, a państwo było i jest organizacją tej wspólnoty. Później definicja   komplikowała się. Max Weber (1864 – 1920), niemiecki teoretyk polityki twierdził, że jest to dążenie do udziału we władzy lub do wywierania wpływu na podział władzy, czy to między państwami, czy też w obrębie państwa, między grupami ludzi, jakie to państwo tworzą. Sprawę pozornie tylko uprościł prof. Kazimierz Opałek (1918 – 1995) – polski teoretyk państwa i prawa, mianem tym nazywając działalność wytyczoną przez ośrodek decyzji sformalizowanej grupy społecznej (organizacji), zmierzającą do realizacji ustalonych celów za pomocą określonych środków. Definicja gmatwała się zatem w miarę wzrostu ludności świata oraz liczby państw, będących podmiotami polityki. Na nasz użytek wystarczy arystotelesowskie jej pojmowanie jako sztuki rządzenia państwem, mającej za cel dobro jego społeczności, co sprawy jednak specjalnie nie upraszcza choćby z racji niezwykle wielorakiego pojmowania tego dobra. Ale niech tam, od czegoś trzeba zacząć.

Znajdujemy wiele obszarów, na których uprawiana jest polityka wyspecjalizowana  w konkretnej dziedzinie. Do najważniejszych należą zapewne: stosunki z innymi państwami oraz ich organizacjami, sprawy gospodarcze, wewnętrzne, obronność itd. Od niedawna dziedziną dla niektórych państw niezwykle ważną, stała się historia. Nie, nie z racji chęci badania przeszłości i ustalania historycznej prawdy. Polityka historyczna to metodologia poszukiwania  i znajdowania w przeszłości argumentów na rzecz prawa dominacji jakiegoś politycznego bytu nad innymi. Z jej pomocą wymyślono na przykład tzw. żołnierzy wyklętych, nierzadko bezwzględnych bandytów, mianowanych mimo to bohaterskimi patriotami walczącymi o wolną ich zdaniem Polskę. Przykładów tej polityki jest bardzo wiele, często jednak nie traktujemy ich jako historycznych osobliwości, ponieważ spece od propagandy potrafili nadać im charakter zdarzeń oczywistych, będących konsekwencją historycznych przemian. Kto dzisiaj zauważa, że często mówi się o II RP, później była wojna, a po wojnie jest już tylko III RP. Niemal półwiecze historii Polski znika więc w ciemnych czeluściach niebytu. Chyba że trzeba przywołać jakiś karykaturalny przejaw funkcjonowania państwa, wtedy przywracana jest pamięć o PRL. I tylko wtedy. 

Donald Tusk jest trzynastym szefem rządu w III RP. Jest wiele pogłosek o jego awansie do władz Unii Europejskiej, czego jemu i Polsce szczerze życzę, bo być może owa feralna liczba, oznaczająca kolejność jego premierowania w kraju, straci swój zły wpływ, gdy obejmie stanowisko za granicą, a jego następca miast zabawiać Polaków pobrzękiwaniem szabelką, bardziej przyłoży się do spraw krajowych.

Sfera polityki jest niezwykle dynamiczna, pełna nieustannych zmian rzeczywistości, a także kryteriów ich oceny. W obszarze spraw zagranicznych czynnikiem dzisiaj dominującym jest problem Ukrainy i stosunków z Rosją, wobec którego rząd PO/PSL przyjął niezwykle głupawą, a wręcz szkodliwą taktykę. Jednak problem ten w tak ostrym wymiarze występuje dopiero od listopada 2013 r. i jeśli stosunek doń przyjąć jako kryterium oceny polskiego rządu, trzeba by zastanowić się czy na przykład rządy Olszewskiego, Buzka, że o Kaczyńskim nie wspomnę, nie postępowałyby podobnie albo jeszcze fatalniej. Taka interpretacja prowadzi wszakże do bezpłodnych rozważań typu „co by było, gdyby było”, nie ma zatem sensu nawet ich podejmować.

Dowiaduję się z mediów, że władze Polski zdecydowały przekazać Ukrainie w tym roku wspar­cie w wy­so­ko­ści 20 mln zło­tych. Kwota niewielka, lecz oznacza wykonanie pierwszego kroku. Oficjalnie ! Bo ile ich wykonano cichaczem, trudno ustalić. Ukraińskie władze zwróciły się też do polskich przyjaciół w rządzie o sprzedaż broni. Suwerenna Polska nie odpowiedziała jeszcze na ten apel, czeka bowiem na szczyt NATO, na którym albo pozwolą nam na tę transakcję, albo nie. Pomińmy kwestię naszej suwerenności, o której tyle się mówiło, gdy należeliśmy do RWPG i Układu Warszawskiego, z jakiej jednak racji planujemy wydatkować znaczne środki na polityczne fantazje władz Ukrainy, które zapragnęły wprowadzić swój kraj do świata zachodniego ? Nie mamy na co wydać u siebie 20 milionów PLN ? Będziemy sprzedawać broń Ukrainie nie bacząc na to, że jeszcze bardziej zaostrzy to nasze stosunki z Rosją, a jaki jest w tym interes Polski? Rozumiem pomoc humanitarną dla poszkodowanej wydarzeniami ludności, co nam jednak do wojenki wywołanej kretyńskimi ambicjami władz państwa, które postanowiły wyciąć polityczny i militarny numer swemu wielkiemu sąsiadowi ?

Niezauważalny, niestety, problem stanowią tytuły pism będących obcą własnością, które ukazują się na polskim rynku prasowym. Osobliwym przykładem jest NEWSWEEK, kierowany przez Tomasza Lisa. Jest to polska edycja amerykańskiego tygodnika społeczno-politycznego o tym samym tytule, którego wydawcą na amerykańskiej licencji udzielonej przez NEWSWEEK INCORPORATION jest AXEL SPRINGER POLSKA. W jednym z czerwcowych numerów Tomasz Lis - naczelny redaktor tygodnika - w swym felietonie nazwał prezydenta Putina pariasem międzynarodowej polityki, który tytanem może być tylko na Kremlu. W ostatnim, sierpniowym numerze poszedł sporo dalej i nazwał go bandytą. Czyją politykę i w czyim interesie realizuje Tomasz Lis ? Czy w polskim interesie leży chamskie wymyślanie prezydentowi sąsiadującego z nami mocarstwa ? A jeśli realizuje obcy interes, to z jakiej racji czyni to za pomocą pisma wydawanego w Polsce ? Podniosą zaraz głos wyznawcy religii wolnego słowa, lecz niechaj postarają się zrozumieć ten niuans, że wolno je głosić we własnym tylko imieniu i na własne ryzyko. Tymczasem naczelny NEWSWEEKA głosi je na łamach amerykańskiego tygodnika w polskim języku w sposób niezwykle zgodny z interesem amerykańskiej władzy, wikłającej się ponownie w iracką awanturę. Czyżby chęć odwrócenia od tego uwagi stanowiła istotę wolnościowych porywów red. Lisa ?

Niezwykle często i z wielkim przejęciem mówi się o totalnym panowaniu w Polsce demokracji. Trzeba jednak uzmysławiać jej konsumentom, że to, co ochoczo połykają w propagandowym sosie, nie jest ustrojem społeczno-politycznym, lecz formą sprawowania władzy, a właściwie tylko jej wybierania. Ustrój mamy kapitalistyczny, jak nie pytając o zgodę ludu Balcerowicz przykazał, a to, zgodnie z marksizmem  oznacza, że najważniejsze decyzje podejmowane są w interesie klasy panującej, którą w Polsce tworzą więksi i mniejsi kapitaliści, że o tych z zagranicy nie wspomnę.

W starożytnych Atenach, które dostarczyły światu wzorca demokracji, miała ona charakter bezpośredni. Polegało to na tym, że najważniejsze dla miasta-państwa decyzje podejmowali pełnoprawni obywatele podczas ludowych zgromadzeń. Dzisiaj oczywiście demokracja bezpośrednia w pełnym jej wymiarze nie jest możliwa, toteż władzę sprawują demokratycznie wybrani przedstawiciele ludu. Są oni jednak tylko ludźmi, toteż nie jeden z nich ma skłonność do postępowania zgodnie z własną korzyścią. W trakcie przedwyborczych wieców zapewniają uczestników, że głównym dla nich drogowskazem będzie wola większości, lecz prawdą jest też, że nawet największa na świecie kurwa najpierw była niewinnym i cnotliwym dziewczęciem, i dopiero później, gdy zorientowała się, że wśród tysiąca dróg dostępnych człowiekowi, niektóre przed nią tylko się otwierają z bogactwem wymiernych korzyści, nie zawahała się na nie wkroczyć. Myślę sobie zatem, że w najważniejszych i mogących najboleśniej dotykać większość sprawach, wypadałoby demokratycznie wybranej władzy zapytać o zdanie wszystkich obywateli, na przykład w drodze referendum. Ukraina nigdy nie była i nie jest państwem demokratycznym, toteż nikt nie pytał jej obywateli czy chcą by ich kraj związał się z NATO i Zachodem, stanowiąc  flankę na  części zachodniej granicy Rosji z resztą Europy. Polska jednak za demokrację uchodzi, toteż należałoby zapytać Polaków czy chcą finansować i zbrojnie wspierać  zapędy prozachodnio zdemokratyczniałej władzy południowo-wschodniego sąsiada.  

europa_polit

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

                                                                                       

 

7 komentarzy:

  1. Panie Wiesławie,
    Choć mam na temat zaangażowania POlski w sprawy konfliktu ukraińskiego nieco umiarkowanie zdanie, to dla porządku pragnę zaznaczyć nieśmiało, że redaktorem naczelnym Newsweek Polska jest Pan Tomasz (a nie Bogdan, jak Pan raczył podać) LIS.
    A tak na marginesie - w czerwcu ub. roku wygasł blog "jajakobyły" i pojawił się nowy sygnowany Pana nazwiskiem. I od tej chwili nie mogę się oprzeć wrażeniu, że autorem tego bloga nie jest Pan, Panie Wiesławie, lecz ktoś podszywający się pod Pańską Osobę.
    Jakoś tak; niby czcionka ta sama a polszczyzna jakby nieco inna.
    Czy to tylko wrażenie?
    Pozdrawiam Autora - kimkolwiek jest

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje zdanie w sprawie konfliktu ukraińskiego jest wprost proporcjonalne do coraz bardziej zacietrzewiającego się stosunku Polski do Rosji. Polska miała doświadczenia ukraińskie w międzywojennym XX leciu (także, bardzo bolesne w latach 40. ub. wieku) i wydaje się, że Piłsudski miał do polityki tego kraju właściwy stosunek. Wiele wskazywało na to, że polityka ta byłaby obecnie podobna, gdyby nie uwikłanie w konflikt z Rosją.. Znajduję sporo racji w powiedzeniu, że przyjaciół szukać trzeba blisko, wrogów natomiast mieć jak najdalej. Co do red. Lisa popełniłem fatalny błąd. Już go poprawiam. Dziękuję za wytknięcie go.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przytoczona mapa Europy zachęca wręcz na wytyczenie nowej granicy między Rosją i Ukrainą na rzece Dniestr (Kijów po stronie rosyjskiej). Należy po prostu poprawić błąd Chruszczowa i nie skazywać Rosjan, na Ich etnicznych terenach na terror banderowców.
    Uważam, że tylko słaba Ukraina będzie gwarancją bezpieczeństwa dla Polski w przyszłości.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. trochę przesadziłem z tą rzeką graniczną, miałem na myśli Dniepr {;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie nikt się nie podszywa 100 % ten sam pan tylko schorowany ...Wiesław zdrowia Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajna mapka Ale niestety aktualnie nie mamy takiego państwa jak Jugosławia
    Rozpadło się ono na Serbię i Czarnogorę. A tak bez tego szczegółu to bardzo fajnie. Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń