czwartek, 31 lipca 2014

TAKO RZECZE AMERYKAŃSKI PROFESOR

          Muszę przyznać, że w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, którą darzę głębokim sentymentem, na jej trwanie  przypadł  bowiem kawał mego dzieciństwa,  młodość i wiek dojrzały, polski rynek prasowy nie był tak zasobny w dzienniki i wszelkiego rodzaju periodyki, jak dzisiaj. Ubogaciwszy się wszakże ponad miarę, stał się argumentem na rzecz słuszności marksistowskiego prawa przemiany ilości w jakość, tyle, że w pewnym sensie a rebours, ponieważ jest to przeistoczenie w gorsze. I dałoby się jeszcze rozgrzeszyć tę marną metamorfozę, gdyby szło tylko o dzienniki, te bowiem osobliwie  ulegając sile grawitacji z łatwością sięgają poziomu sutereny, lecz na potęgę marnieć zaczynają periodyki, że wspomnę tylko o żałosnym losie zgonionego za sensacją tygodnika WPROST.                    

          Nie jest to jednak samo dno. Wstąpiłem ostatnio do kiosku, a tam z zasłanej gazetami lady kłuł wzrok wypisany wielką czcionką tytuł prasowego materiału: GDYBY SIĘ POWIESIŁO  JARUZELSKIEGO, URBANA… Nawoływanie do szubienicznego rozrachunku było tak zaskakujące, że dopiero po chwili spostrzegłem, że czynił to tygodnik GAZETA WARSZAWSKA – pisemko o nabożnej proweniencji, o której świadczyło motto: Nie obchodzą nas partie lub te czy owe programy. My chcemy Polski suwerennej, Polski chrześcijańskiej, Polski – polskiej. Narodowo-nabożna supozycja zawarta w tym zdaniu sprawiła, że zdecydowałem się poznać metodę godzenia chrześcijańskiej religii ze stryczkiem i nabyłem nr 30(371) tygodnika z datą 25 – 31 lipca.

          Poszedłem do parku w cień drzew, i siadłszy na ławeczce u brzegu niewielkiego stawu,  rozłożyłem papierowy nabytek. Okazało się, że szokujący tytuł odnosił się do wywiadu z Markiem Janem Chodakiewiczem, który, jak zapowiedziano we wstępie, miał mówić o niewolniczej  mentalności, o tym dlaczego po 25 latach przemian nie mamy demokracji i dlaczego żyjemy złudzeniem, że obaliliśmy komunizm. To wszystko, wraz z szubieniczną wizją wydobyła z trzewi umysłowości tego człowieka żurnalistka  Gazety – Magdalena Mądrzak.

[caption id="attachment_1268" align="aligncenter" width="200"]Amerykański profesor z polskim korzeniem opatrzony znakiem wiarygodności Amerykański profesor z polskim korzeniem opatrzony znakiem wiarygodności[/caption]

          Marek Jan Chodakiewicz, to amerykański profesor historii, który urodził się w 1962 r. w Warszawie, tu także, w czasach PRL zdobył świadectwo dojrzałości. Po emigracji do USA, w San Francisco State University w 1988 r. uzyskał licencjat, w trzy lata później, w nowojorskim Columbia University został magistrem i tamże w 2001 roku doktoryzował się. Według Wikipedii od 2003 jest profesorem historii w Instytucie Polityki Międzynarodowej  w Waszyngtonie. W kwietniu 2005 został przez prezydenta Busha powołany do amerykańskiej Rady Pamięci Holokaustu. Od 2008 jest kierownikiem Katedry Studiów Polskich im. Tadeusza Kościuszki (The Kosciuszko Chair of Polish Studies).

          Jak miałem okazję się zorientować tematem wiodącym w rozlicznych zainteresowaniach tego amerykańskiego profesora jest problematyka męczeństwa ludności żydowskiej w Polsce w czasie hitlerowskiej okupacji, co oznacza, że ma on zapewne rozliczne kontakty ze świeckimi i starozakonnymi wyznawcami judaizmu, którzy, jak wiadomo, znają się na wszystkim. Te kontakty musiały się okazać zakaźne i Chodakiewicz, choć nie zdobył pełnej wiedzy o całym świecie (któż ją ma ?!), jest jednak przekonany, że o Polsce wie wszystko. W całej rozciągłości potwierdza to przeprowadzony z nim dla GAZETY WARSZAWSKIEJ wywiad.                    

          W pierwszych jego słowach daje sygnał swych nastawień  zalecając zastępowanie przymiotnika  „radziecki” przez „sowiecki”, nie  bacząc, że ten pierwszy jest polski jak najbardziej, drugi natomiast etymologicznie wywodzi się z języka obcego, nie mówiąc o pejoratywności jego wydźwięku. Już choćby ten szczegół zdawał się świadczyć jak potoczy się konwersacja. Mówił  więc później osobnik zwany profesorem, że nie mamy w Polsce niepodległości, lecz wciąż trwającą transformację ustrojową (…) Niepodległość oznacza [bowiem] zerwanie z niewolą, a jeżeli mamy system, państwo i społeczeństwo, w którym istnieje przede wszystkim kontynuacja przeszłości, trudno mówić o nowej wartości 

          Po przeczytaniu tego fragmentu można było gazetę odłożyć w miejsce jej godne, lecz nie ten mamy czas, ucywilizowaliśmy się niebywale i papier toaletowy dostępny jest za grosze. Czytałem więc dalej.                  

          W kolejnym fragmencie zwany profesorem Marek Jan Chodakiewicz dał dowód głębi swej wiedzy z marksizmem włącznie i posłużył się metodą materializmu dialektycznego: Orwell powiedział, że proletariusze się nie zbuntują, dopóki nie staną się samouświadomieni, a nie uświadomią się, dopóki się nie zbuntują. I to był pierwszy krok do sformułowania jego szubienicznej tezy, wciąż jednak naznaczony marksistowskim stygmatem:  Jest coś takiego, jak emancypacja niewolników przez przemoc. To znaczy, jak by się powiesiło Jaruzelskiego i Urbana... Powinni być zabici jak Ceausescu ? Nie, pani by chciała, żeby służby specjalne wykonały za panią wszystko? Wtedy niewolnicy się nie wyemancypują, tylko zostają bydłem, które się przygląda. Czyn gwałtowny powoduje emancypację. Jak się nie chciało wieszać czołowych komunistów, to przynajmniej można było zburzyć Pałac im. Stalina (tzw. „kultury") w Warszawie. Kilkaset tysięcy ludzi zabiera się do rozpieprzania tego postsowieckiego molocha, symbolu zniewolenia. Taki spektakularny czyn przyćmiłby upadek muru berlińskiego. To naturalnie jeszcze można zrobić. To jest wręcz konieczne do emancypacji Polaków.

Czyżby przesadził w dzikości?

                                             Czyżby przesadził w dzikości ?

          W ten oto sposób Polak został oświecony za pomocą tezy noszącej najwyraźniej piętno materializmu dialektycznego w odniesieniu do jego historii. Mylne to jednak tropy. W tym samym fragmencie amerykański profesor z polską skazą na rozumie daje jednak wyraz swym skłonnościom idealistycznym.                    

          - Pani wie, kim pani jest ? – pyta prowadzącą z nim wywiad dziennikarkę.                         Wydaje mi się, że wiem – odpowiada żurnalistka.          


          Lecz  tak się jej tylko wydaje, musi zatem  importowany z samej Ameryki  profesor  jej to objaśnić:                    

          - Człowiek jest tym, czym go stworzono i z czego go stworzono – uzmysławia tajniki ludzkiej genezy, z materialistycznego przechodząc na idealistyczny grunt i między wierszami zaprzeczając pochodzeniu człowieka od małpy.                    

          Na zakończenie tego wątku Marek Jan Chodakiewicz, zwany profesorem, listę skazanych na powieszenie uzupełnia o osobę  ministra Czesława Kiszczaka, ponownie wydając wyrok na warszawski Pałac Kultury i Nauki:                    

           - A jeżeli chodzi o powieszenie dwóch, to byłoby powieszenie symboliczne. Nie mówię by mordować kobiety komunistów i ich dzieci – symboliczne – bo odgraniczono by dobro od zła i pokazano, że jest kara. Trzeba było koniecznie zburzyć Pałac im. Stalina w Warszawie, jak mówiłem.                      

          - Czyli Jaruzelski z Kiszczakiem powinni wisieć? – z uporem wraca do szubienicznego wątku dziennikarka                      

          - Albo Jaruzelski i Urban, albo rzeczywiście we trzech z Kiszczakiem – pada odpowiedź.                    

          Nie ma sensu przytaczanie dalszych fragmentów wypowiedzi Chodakiewicza. Jako motto tej niechęci zacytuję ostatnie zdania prowadzonego z nim interview:                     

          - O to właśnie Pana chciałam za­pytać. Obaliliśmy komunizm.., - rozpoczyna myśl dziennikarka.            

          - Wydaje się wam, że go obaliliście – przerywa jej rozmówca.                      

          I to byłoby na tyle, bo o czym tu jeszcze gadać?                                                                    

               *          *          *                    

          Rząd Donalda Tuska uprawia idiotyczną politykę zagraniczną głównie w obszarze stosunków  Polski z Rosją. Jeśli w wyniku przyszłorocznych wyborów dojdzie do władzy PiS, potrząsanie przez Polaków szabelką nasili się zapewne, jest bowiem Jarosław Kaczyński wychowany patriotycznie, a współczesnemu polskiemu patriocie uczucie żywione dla Ojczyzny objawia się głównie na trzech polach:

- zidiociałego antykomunizmu,

- równie mądrej rusofobii

- oraz klepaniu pacierzy do Chrystusa, obwołanego królem Polski i Jego Matki Maryi Zawsze Dziewicy, dodanej Mu do towarzystwa w charakterze królowej.                    

          Udzielająca ochoczo swych łamów amerykańskiemu profesorowi z polskim korzeniem GAZETA WARSZAWSKA, nie kryje swych proPiSowskich sentymentów. Wymienił on w wywiadzie tylko trzech kandydatów do stryczka. Z grzesznej próżności przez myśl mi przeszło, że i moje nazwisko znajdę na liście wyróżnionych. Niestety ! Jeśli jednak jeszcze pożyję i objęcia władzy przez PiS dożyję, niewykluczone, że znajdę się w zaszczytnym gronie wybrańców Marka Jana Chodakiewicza zwanego profesorem.  

1 komentarz:

  1. patrząc na to co media i politycy (na zlecenie USA lub ze strachu przed USA) zrobili z konfliktu na Ukrainie - kto jest zły a kto dobry, zaczynam wierzyć, że czas spakować się i spierdzielać z tego kraju, którego królem jest Żyd nieżyjący już prawie 2000 lat.
    pozdrawiam potencjalnych Wisielców

    OdpowiedzUsuń