piątek, 18 lipca 2014

JAKA MAĆ, TAKA NAĆ

Gdy w 1981 r, wprowadzony został  stan wojenny, w różnych ośrodkach internowano wierchuszkę "Solidarności" i pomniejszy jej aktyw. Ileż się później naczytałem o cierpieniach doznawanych przez ludzi z tych kręgów z ręki "komuny"w miejscach odosobnienia. Wałęsa wraz z rodziną cierpiał  na zesłaniu w „tiurmie” w Arłamowie (obecnie woj. Podkarpackie), a konkretnie w wybudowanym tam w latach 70. ub. wieku ośrodku wypoczynkowym Urzędu Rady Ministrów PRL.

Walesa

Arłamów. Rozkosze z  młodziutką blondyneczką 


Były wódz „Solidarności” musi mieć spore  skłonności masochistyczne, bo tak polubił miejsce swej kaźni, że najgorętsze dni lata spędza na Florydzie w USA albo w Arłamowie właśnie. Będąc tam ostatnio obfotografował się obficie z rozmaitymi ludźmi płci obojga i ulegając  towarzyszącej mu stale potrzebie błyszczenia, obdarował tymi słit fociami media, z których mniej wybredne zaprezentowały je szerszej publiczności.

Wałęsa i powstała w sierpniu 1980 r. „Solidrność” to nihil novi sub sole. Tego rodzaju masowe ruchy miały zwykle przywódcę, który stawał się z czasem ich twarzą i symbolem, a od czasu, gdy świat jął się dzielić na dwa nieprzyjazne sobie obozy, był jednym z instrumentów wpływu różnych ideowych ośrodków, nierzadko zagranicznych. Nie trzeba grzebać się w bardzo odległej przeszłości i wystarczy wspomnieć bodajby przedfrankistowską Hiszpanię.

Takie jak  „Solidarność” społeczne ruchy, składają się, z grubsza rzecz biorąc, z trzech grup ich uczestników: 

1. upatrujących w nich instrumentu ewolucyjnej korekty istniejącej w państwie rzeczywistości (np. w „S” początkowo głoszone było hasło: „socjalizm tak, wypaczenia nie”);

2. zdecydowanych przeciwników panującego w państwie systemu, starających się nadać ruchowi charakter narzędzia radykalnej jego przemiany, a nawet likwidacji;

3. najliczniejszego tłumu czy też tłuszczy oscylującej pomiędzy jednym i drugim krańcem, opowiadającej się za tym kto atrakcyjniej, bardziej teatralnie przedstawia swe stanowisko w bulwersujących społeczność kwestiach, bądź więcej obiecuje, bez względu na realną możliwość realizacji obietnic.

Wałęsa i turystki na basenie w Arłamowie 2014

Arłamów. Starsze też są niekiepskie


W „Solidarności” zwyciężyli zwolennicy drugiej opcji, a wsparcia udzielali im nawet ci z pierwszej, bo we wzbudzonym w kraju bałaganie, nierzadko najrozsądniejsi ludzie tracili orientację. Ogromną rolę odegrały czynniki zewnętrzne.

16 października 1978 r. w wyniku różnych sugestii i nacisków, dopiero w ósmym głosowaniu watykańskie konklawe obwołało Karola Wojtyłę papieżem. Już podczas pierwszej tzw. pielgrzymki do Polski wypowiedział on aktorsko egzaltowane słowa, których nieskrywanym celem było poruszenie szerokich rzesz polskich katolików, i tak oszołomionych wyborem Polaka papieżem:Wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja, Jan Paweł II, papież. Wołam z całej głębi tego Tysiąclecia, wołam w przeddzień Święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi! 

Dzisiaj już nikt rozsądny nie ma wątpliwości, że głoszone przez niego poglądy walnie przyczyniły się do powodzenia rewolty w europejskich państwach bloku wschodniego, nazwanej później transformacją ustrojową.

Innym, bardziej już brutalnym akceleratorem zmian były działania Zachodu – głównie Stanów Zjednoczonych, kierowane przez agencję wywiadu CIA. Tak na ten temat pisze znany amerykański publicysta Peter Schweizer w książce „Victory czyli zwycięstwo; tajna historia lat 80; CIA i „Solidarność”:„Solidarność” uczyniła odważny gest, popierający ruchy opozycyjne w całym bloku sowieckim. Przeprowadzono konsultacje pomiędzy przywódcami opozycji obydwu krajów (Polski i Czechosłowacji – przyp. W.P.) w odludnych miejscach, w lasach przy czesko-polskiej granicy. […] Bill (Casey - szef CIA - przyp.W.P.) chciał wiedzieć, co możemy zrobić, żeby popierać ruchy opozycyjne w całym regionie i skłonić je do współpracy między sobą. […] Jeśli jednak można było brać za przykład Polskę, to pomoc zewnętrzna miała niesłychaną wagę. „Solidarność” otrzymywała około 500 000 dolarów rocznie z prywatnych dotacji zagranicznych, oprócz funduszy Agencji.

Wałęsa i Robert De Niro

Wałęsa z mającym go  grać Robertem De Niro w czasie negocjacji w Anglii, na których   przywódca "Solidarności" zarobił milion zielonych...


Polskie media nieustannie gonią za sensacją. W gonitwie tej uzyskano wspomniane fotki z Arłamowa, bo Wałęsa dla rozgłosu fotografuje się z kim popadnie. Lecz to nie on tworzył swą medialną legendę. Czynili to politycy, publicyści oraz dziennikarze polscy i zagraniczni. Nierzadko wbrew swym przekonaniom i ze świadomością zakłamywania prawdy. Znakomity przykład naruszenia elementarnych norm etyki dziennikarskiej dała przed laty jedna z najbardziej znanych dziennikarek XX wieku, znakomicie wyspecjalizowana w przeprowadzaniu wywiadów z wybitnymi osobistościami, Oriana Fallaci. Do Polski przyjechała w marcu 1981 r. by rozmawiać z Wałęsą. Tak po latach pisze o tym zdarzeniu dla Wirtualnej Polski młodziutka dziennikarka Joanna Stanisławska:Ten wywiad przeszedł do historii. Jednak zarówno przeprowadzająca go dziennikarka, jak i jej rozmówca żałowali, że do niego doszło. Ona nazywała go próżnym, pretensjonalnym, pewnym siebie ignorantem, on ją - namolną kobietą. Kulisy słynnej rozmowy Lecha Wałęsy z Orianą Fallaci odkrywa po latach felietonista "Polityki" Daniel Passent w swojej najnowszej książce "Passa".(…) Passent zdradza, że włoska dziennikarka, choć była całkowicie po stronie "Solidarności", samym Wałęsą nie była zachwycona. Żeby nie zaszkodzić Wałęsie i nie przyłączyć się do nagonki na przewodniczącego "Solidarności", w swoim wywiadzie nie wspomniała o tym jednak ani słowem. "Wałęsa nie podobał mi się jako człowiek, ale stałam - podobnie jak wielu innych - wobec ogromnego dylematu: albo przysłużyć się Rosjanom i napisać, że Wałęsa nie jest OK, albo pomóc walce o odzyskanie demokracji i napisać, że Wałęsa jest w porządku. Wybrałam to drugie wyjście i nie miałam racji" - mówiła po latach swojemu przyjacielowi Fallaci. 

Był to jedyny raz, kiedy odstąpiła od swojej zasady, żeby pisać wszystko, jak było - samą prawdę. "On był wtedy taki pewny swego, taki nadęty, że powiedział mi:  "Zobaczy pani, że ja zostanę prezydentem". Co on wygaduje? - pomyślałam i nigdy nie włączyłam tego do wywiadu, bo to miał być dobry, antykomunistyczny, antyrosyjski wywiad. Nazajutrz, kiedy znów z nim rozmawiałam, powiedziałam: "Słuchaj, Lechu, wczoraj powiedziałeś coś, co mam nagrane, ale wolałabym to pominąć, bo wygląda śmiesznie i pretensjonalnie."  "Jakie śmiesznie? Jakie pretensjonalne? Masz napisać, co ci mówię: że będę prezydentem!" - uniósł się.

Nie twierdzę, że PRL była wzorowym państwem, w takim przekonaniu byłoby bowiem tyle samo prawdy, co w publikowanych przez Orianę Fallaci opiniach o „Solidarności i Lechu Wałęsie. Jeśli dzisiejsza, najpodlejsza z podłych IPN-owska propaganda zarzuca tzw. komunistom, że w wyniku II wojny światowej zamienili hitlerowską okupację Polski na okupację sowiecką, to za nic mam naukowe kwalifikacje zatrudnionych tam za spore pieniądze historyków. Historia PRL od śmierci Stalina w marcu 1953 r., a zwłaszcza od połowy lat 50., to proces ciągłego i cierpliwego poszerzania sfery naszej państwowej suwerenności. Piszę to z całym przekonaniem, a przeciwników tego poglądu namawiam do przeanalizowania polityki władz III RP, która w sferze wewnętrznej polega na nieustannym podporządkowywaniu się dyrektywom Unii Europejskiej, w zagranicznej natomiast na umacnianiu przyjętej na siebie roli głównego reprezentanta interesów Stanów Zjednoczonych w Europie, zwłaszcza wobec Rosji.

Wałęsa

 ... i co z filmu wyszło.


Polska polityka od zarania istnienia III RP oparta jest na oszustwie. Polacy nic nie wiedzieli o planowanej dla nich przyszłości i pewnego poranka po wyborach 1989 r. obudzili się w zafundowanej im przez b. wicepremiera Balcerowicza kapitalistycznej rzeczywistości. Nie ma od niej odwrotu, niezwykle też żmudny i czasochłonny jest proces cywilizowania polskiego kapitalizmu, poprzez ujawnianie afer i oszustw ludzi podle korzystających z jego dobrodziejstw.

W Wirtualnej Polsce znalazłem wczoraj kolejną, nieznaną mi, sensacyjną informację o b. przywódcy „Solidarności” i pierwszym prezydencie III RP Lechu Wałęsie.

Producenci [wytwórni Warner Brothers – przyp.W.P.] czując, że nad Bałtykiem rozgrywa się właśnie historia, udają się do Wielkiej Brytanii, gdzie w gościnie u Margaret Thatcher przebywa Wałęsa, i próbują ugrać kontrakt na sfilmowanie biografii centralnej postaci tych wydarzeń. Układ jest prosty: lider Solidarności musi spędzić kilka dni ze scenarzystami, ubogacić skrypt anegdotkami a potem pojawić się na uroczystej premierze.

Jak się okazało Wałęsa pieniądze otrzymał, filmu nie nakręcono, a dodatkową sensacją jest to, że skarb państwa nie wzbogacił się żadną kwotą podatku od gigantycznej darowizny.

Szczerze mówiąc nie wiem czy to Wałęsa uczynił  „Solidarność” organizacją oszustów, czy było odwrotnie. Gdy w końcu lat 80., będąc z-cą szefa Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Olsztynie, rozmawiałem z kpt. Edwardem Graczykiem, który w 1971 r, dokonał sławetnego pozyskania Wałęsy do pełnienia roli tajnego współpracownika SB, funkcjonariusz ów wyrażał się o nim w zasadzie pozytywnie, jako o człowieku prymitywnym wprawdzie, lecz uczciwym.

Pamiętając z czasu młodości i studiów, dość popularne wówczas dziełko Jerzego Plechanowa „O roli jednostki w historii”., także nie posądzam jednostki o nazwisku Wałęsa aż o taki wpływ na dziesięciomilionową rzeszę solidaruchów, choć zarazem ja osobiście z obwoływaniem wodza "Solidarności" człowiekiem uczciwym, bym nie przesadzał. Najprawdopodobniej jest tak, jak w starym porzekadle: wart Pac pałaca, a pałac Paca.

 

 

 

9 komentarzy:

  1. Język nienawiści w polityce,propaganda sukcesu gospodarki opartej na
    doktrynie neoliberalnej i tzw. polityka historyczna miały i dalej mają
    wpływ na zachowania społeczne. Powszechne głoszenie,że scenę polityczną okupuje wyłącznie prawica i lewica jest zwykłym nadużyciem
    lub ignorancją wynikającą z propagandy politycznej,a obie te skrajności
    wnoszą tylko chaos do i tak mizernej debaty publicznej.Podział na lewicę
    utożsamianą z liberalizmem kulturowym i etatyzmem,oraz na prawicę
    kojarzoną z liberalizmem ekonomicznym i modłami publicznymi jest z natury rzeczy bezsensowny,gdyż rzeczywistość społeczna jest zmienna
    i bardziej złożona.Naiwnym również wydaje się pogląd,że im więcej w
    państwie decentralizacji,tym więcej demokracji. Nic bardziej mylnego,
    gdyż decentralizacja władzy często służy oligarchii,elitom,a nie ogółowi
    społeczeństwa. Centralizacja natomiast lokalnie często służy ochronie
    słabszych przed silnymi.Ważniejszy wydaje się pogląd przyrównujący
    słabe państwo do silnych elit,gdyż zawsze oznacza to elitokrację.Pisze
    o tym na www.racjonalista.pl/kk.php/s,9691 Mariusz Agnosiewicz w
    artykule"Lewica i prawica kontra kurwica",stwierdzając m.in.,że "Obecnie Polska-jest na rozdrożu:mamy zarówno patologiczne państwo,
    jak i brak etosu elit,co skutkuje obecną patologią w której debata
    programowa to chaos,a główny spór polityczny koncentruje się na
    podziałach nie ideologicznych,lecz trybalistycznych,plemiennych:"my",
    "oni". Do powyższych stwierdzeń nawiązuje jak gdyby artykuł profesora
    Radosława Markowskiego"Markowski o wzmożeniu prawicy:Uderzenie
    w kręgosłup cywilizowanego kraju.Gdzie jest państwo?Gdzie jest
    prezydent?",zamieszczony przedwczoraj w Gazeta.pl/wiadomości/.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zupełnie nie na ten, ani żaden z innych tematów. Uwielbiam wszelkie Pana posty. To taki "zdroworozsądkowy" punkt widzenia.
    Cieszę się więc, że zdrowie do Pana wróciło, choć na tyle, że nadal Panu się chce pisać.
    Pomyślności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Naród, ten Naród bierze w du.. tylko dlatego, że Bezpieka PRLowska nie potrafiła sobie poradzić (albo też "Centrala" uniemożliwiała to zadanie) z tzw. opozycją i w efekcie to co miała chronić czyli m.in.ustrój, zmienił się na kapitalistyczny.
    Wcześniej Mnie cieszyły informacje o bezdomnych, głodnych i bezrobotnych Polakach (przypominam, ze pierwszymi bezrobotnymi byli Pracownicy Cenzury i 20% Uboli, którzy nie przeszli weryfikacji). Obecnie po prawie ćwierć wieku przeszła Mi niechęć do "S", odpuściłem. Ich już prawie nie ma i "nikt" obecnie z rządzących nie musi wymyślać jakiejś "S. Walczącej" czy też "80" żeby prowadzić dezintegrację ...
    Co nie znaczy, że darzę sympatią rządzących przemiennie namiestników kościoła katolickiego i USA (POPiS, ZSL-stara nazwa lepiej pasuje, część SLD)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Ikkuniu, dziękuję za miły wpis. Nawet Pani nie wie jak miłe Pani słowa łagodzą dolegliwości codziennej wegetcji. Serdecznie Pania pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję. Ma Pan dystans do życia, do osiągnięcia którego, mam zapewne bardzo długą drogę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń