Nie jestem człowiekiem religijnym. Lecz sprawa nie jest tak prosta, jak to krótkie, jasne zdanie. Co do istnienia tzw. siły wyższej, choćby w postaci jakiegoś boga, jestem skrajnym agnostykiem, bo po prostu nie wiem czy coś takiego istnieje czy też nie. Ponieważ dostępnymi sobie sposobami nie jestem w stanie tego jednoznacznie ustalić, nie mogę wygłupiać się praktykując pobożność albo ateizm, jedno i drugie opiera się bowiem na wierze. JA PO PROSTU NIE WIEM ! Toteż wszystkowiedzących Świadków Jehowy, podobne im kościelne dewotki, próbujących nawracać mnie na prawowitą wiarę księży, zakonnice i wszelkich innych głosicieli słowa bożego pędzę od siebie kategorycznie, bo tyle samo wiedzą co ja, lecz cierpią na potrzebę sprawowania misji i nawracania kogo się da, albo po prostu, jak księża, zabiegają o wzrost liczebności bożego stada, bo przynosi to im wymierne korzyści. Taka, jak moja postawa powoduje uczulenie na wszelkie draństwo, które się szerzy z wykorzystaniem ludzkiej pobożności.
W 1989 r. powołano przy MSWiA 5 komisji majątkowych mających zrekompensować mienie odebrane różnym kościołom oraz innym związkom wyznaniowym w okresie PRL. Jak dotąd najobficiej obłowił się Kościół katolicki, którego Komisja Wspólna zakończyła swa działalność w lutym 2011. Trudno o dokładny bilans jej dokonań, w swych decyzjach nie była ona bowiem praktycznie kontrolowana. Tylko zatem w pewnym przybliżeniu można starać się określić sumę korzyści Kościoła katolickiego, na którą złożyły się:
- odszkodowania finansowe w wysokości ponad 143,53 mln. zł;
- nieruchomości o obszarze ok. 66 tys. ha., warte ok. 5 mld zł.
- oraz 490 budynków i lokali.
Niewykluczona jest pewna korekta tych danych, ponieważ według Agencji Nieruchomości Rolnych przekazane Kościołowi katolickiemu tereny objęły 76 tys. ha, a do tego Lasy Państwowe dołożyły 4 tys. ha. ze swoich zasobów. Nie można też pominąć finansowych skutków decyzji o powrocie religii do szkół, bo etaty wykładających przedmiot księży katechetów są płatne z budżetu oświaty. Zapewne są także mniej wymierne i trudne przez to do oceny korzyści płynące z niepomiernego wzrostu pozycji kleru Kościoła katolickiego w życiu publicznym w Polsce.
[caption id="attachment_792" align="alignleft" width="261"] My się możemy pokłócić. My się możemy nawet bardzo pokłócić. Ale jak jest interes, to musi być zgoda.[/caption]
Wspomniałem wyżej, że w 1989 r. powołano przy MSWiA 5 komisji majątkowych, mających zrekompensować mienie odebrane różnym kościołom oraz innym związkom wyznaniowym w okresie PRL. Jedną z nich jest Komisja Regulacyjna ds. Gmin Wyznaniowych Żydowskich . Przed kilkoma dniami znalazłem w Internecie informację o staraniach posła Twojego Ruchu (wcześniej SLD) Sławomira Kopycińskiego, który domaga się jej rozwiązania. Komisja nie jest kontrolowana przez jakikolwiek państwowy organ, nie ma też odwołań od jej decyzji. Jak pisze autor internetowej informacji: Wiadomo, że odzyskała do tej pory 90 mln zł rekompensat. Nikt natomiast nie szacuje wartości nieruchomości, które mogą iść w setki milionów złotych.(…) Do 2002 roku Komisja przyjmowała wnioski o wszczęcie postępowań regulacyjnych. Wpłynęło ich 5,5 tys., a więc prawie dwa razy więcej niż do Komisji Majątkowej.
Na bilans dokonań Komisji Regulacyjnej ds. Gmin Wyznaniowych Żydowskich przyjdzie jeszcze sporo poczekać ponieważ jest oczywistym, że suma roszczeń i rekompensat dla tego organu może być porównywalna z tym, czego domagała się Komisja Wspólna.
Żądanie rozwiązania żydowskiego organu windykacyjnego jest oczywiście słuszne, tak jak słuszne było podobne, odnoszące się do Komisji Wspólnej, lecz nierealne. Skoro nakarmiono, przekarmiając nawet, Kościół katolicki, nie da się innych wyznań pozbawić karmy. I nikt nie będzie baczył na to, że wszystkie z występujących z żądaniami kościoły i związki wyznaniowe postulują życie skromne, wyzbyte luksusu i odradzają swym wiernym pogoń za ziemskimi dobrami. Bo wszelkie religijne instytucje oraz ich przedstawiciele mają głęboko osadzony nawyk pouczania innych, nie odnosząc tych nauk do siebie.
Kto dziś będzie baczyć na to, że znacznego ograniczenia dóbr materialnych kościołów i innych związków wyznaniowych dokonano w PRL wkrótce po niszczycielskiej wojnie, gdy kraj z trudem podnosił się z ruin, a jego odbudowa była najwyższym celem władz i mieszkańców Polski ?
Kto wspomni o tym, że obok różnych, mniej zręcznych, a niekiedy fatalnych posunięć władz w pierwszym dziesięcioleciu PRL, dokonały one jednak skutecznego rozdziału Kościoła od państwa, co przyniosło Polsce tylko korzyści?
Kto z władz i równie pobożnych obywateli dzisiejszej Polski zważy na to, że kraj jest w coraz trudniejszej sytuacji finansowej, że dług publiczny w 2013 roku wyniósł 838 mld. zł. (choć są źródła mówiące, że jest to kwota przekraczająca 1 bilion zł., a nawet sięgająca 3 bilionów), a w tym dług zagraniczny 275,5 mld. euro ? Jeśli nawet świadomość tej sytuacji mają niektórzy z działaczy państwowych, to nie znajdzie się wśród nich taki, który zażąda ograniczenia pazerności Kościoła katolickiego i biorących z niego wzór innych kościołów i związków wyznaniowych.
Stosowana jest dzisiaj metoda ukazywania sukcesów III RP na tle sytuacji w PRL. Pomija się oczywiście istniejące wówczas uwarunkowania, a nawet takie szczegóły, że tzw. dług Gierka w 1980 r. wyniósł 23 mld. ówczesnych dolarów i to,że również za ten dług pobudowano 570 nowych fabryk, które dawały liczne miejsca pracy, a gdy w III RP przestało się to liczyć, sprzedano je za niebotyczne pieniądze. Powstaje więc pytanie: skąd bierze się dzisiaj tak wielkie zadłużenie Polski i na co pochodzące z niego pieniądze są przeznaczane ? Bo o nowych inwestycjach ani widu, ani słychu. No właśnie ! Jak się okazuje w zagospodarowaniu tych środków wielkiej pomocy udzielają kościoły oraz inne związki wyznaniowe, co wykazano wyżej na przykładzie Kościoła katolickiego i co wkrótce wykaże rzeczywistość bilansem korzyści odniesionych przez Komisję Regulacyjną ds. Gmin Wyznaniowych Żydowskich
Nieznajomość Pisma Świętego, nie zwalnia z odpowiedzialności za popełnione grzechy.
OdpowiedzUsuńChodzi ci synu o grzech pierworodny, czy o grzech myślenia, który popełniasz pisząc to, co piszesz ?
OdpowiedzUsuńOj tam,oj tam-ktoś mądry powiedział kiedyś:"Otwórz książkę,abyś poznał
OdpowiedzUsuńo czym inni myśleli,zamknij książkę,abyś sam myślał". Wydaje mi się,że
na gruncie prawa polskiego obowiązuje zasada"ignorantia iuris nocet"
oznaczająca,że nieznajomość prawa szkodzi. Szanując i przestrzegając art.
25 Konstytucji RP i będąc stosunkowo nieźle obeznany z Pismem Świętym uważam,że mnie i wszystkich Polaków obowiązuje prawo polskie,
a nie Pismo Święte,czy kościelne prawo kanoniczne.Do nakazów i zakazów
wynikających z biblii,oraz prawa kanonicznego,chociażby w przypadku
świętych sakramentów,czy unieważnienia ślubu katolickiego,bo tak to się nazywa-przede wszystkim powinni się stosować katolicy wyznania
rzymskokatolickiego,a nie wszyscy obywatele państwa,którzy jako ogół,
nie wyznają przecież "jedynie słusznej" wiary i prawdy.Ponadto nie rozumiem w ogóle sensu tego jedno zdaniowego komentarza w odniesieniu do merytorycznej treści zaprezentowanej przez Autora. To
jest jakiś"nowy" kerygmat(fundament wiary),którego być może nie
dopatrzyłem się w świętych pismach. A tak poza tym,to wszyscy zdrowi.Pozdrawiam.
Pragnę poinformować,że na stronach 8-9 ostatnich "Faktów i Mitów" Nr 21
OdpowiedzUsuń(742) z 29 maja 2014 r. ukazał się artykuł red. Anny Tarczyńskiej "Nasze
ulice,ich kamienice",który nawiązuje do treści artykułu zamieszczonego
wyżej.Pozdrawiam.
Dawno nie czytałem czegoś tak fajnego
OdpowiedzUsuńdobre dobre
OdpowiedzUsuń