środa, 18 czerwca 2014

ROLA PIENIĄDZA W „DEMOKRTYCZNEJ” POLSCE

W resorcie spraw wewnętrznych PRL, a ściśle w Służbie Bezpieczeństwa, przepracowałem 28 lat i nieźle są mi znane tajniki funkcjonowania służb specjalnych. Dzisiejsi domorośli eksperci w tym przedmiocie, włącznie z historykami ochoczo depczącymi PRL, są przynajmniej pośrednimi sprawcami niezwykle kompromitującej sytuacji, którą sprawiła tzw. afera podsłuchowa. Pośrednich sprawców jest oczywiście więcej, pochodzą nawet z najwyższych szczebli władzy i nie pozostaje nic innego, jak powiedzieć im, że kompromitują nie tylko władzę, w której sprawowaniu uczestniczą, lecz Polskę, cała Europa natrząsa się bowiem z wygłupu kilku ministrów, z głupstw przez nich wygadywanych oraz z dyletantyzmu ludzi mających ochraniać tych dostojników. Ministrowie, chroniący ich funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu oraz szeregowcy, podoficerowie i oficerowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, do kostek i pięt nie dorastają ludziom zatrudnionym w podobnych instytucjach w PRL. Nie znaczy to bynajmniej, że mam na myśli tylko, albo głównie, ignorantów kompromitujących władzę i polskie służby specjalne w czasach sprawowania funkcji premiera przez Donalda Tuska.

[caption id="attachment_922" align="alignleft" width="241"]Czy nie nastał czas na zmianę godła RP ? Czy nie nastał czas na zmianę godła RP ?[/caption]

W latach 1991-92, w krótko trwającym rządzie Jana Olszewskiego ministrem spraw wewnętrznych był Antoni Macierewicz. Wykonując durnowatą uchwałę Sejmu, zwaną „lustracyjną”, wygłupił się publikacją listy nazwanej jego imieniem. W tym wygłupie nie dorównał jednak późniejszej, tzw. „liście Wildsteina”. W IV RP, pod rządami Jarosława Kaczyńskiego, Macierewicz pełnił funkcję wiceministra obrony narodowej z zadaniem likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, po czym został pełnomocnikiem d/s. tworzenia wojskowego kontrwywiadu. Już wtedy narobił pełno głupot, lecz jego czas nastał dopiero po katastrofie smoleńskiej, gdy powierzono mu rolę wykrywcy przyczyn tego nieszczęścia. Macierewicz pobił wówczas wszelkie rekordy wyrachowanej ignorancji. Bo jednak sprawia wrażenie człowieka bardziej inteligentnego, aniżeli taki, który jest skłonny uwierzyć w wybuch w samolocie i sprawienie tym bezprecedensowej katastrofy lotniczej. Ponieważ społeczeństwo polskie jest tak ogłupione, że nie można wykluczyć zwycięstwa w najbliższych wyborach PiS - partii kilkakrotnie głupszej od PO - przed Antonim Macierewiczem jest wielka szansa.

Wróćmy jednak do tzw. afery podsłuchowej. Boże ! (jestem agnostykiem) Jak bezdennie głupawe są wszelkie służby specjalne, które właściciel jakiejś knajpy w Warszawie może zapewnić, że będące w niej „vip rooms” (sale dla vipów), gdzie mają prawo przesiadywać tylko ludzie ze sfer rządowych i tam gadać o najważniejszych zagadnieniach polityki państwa, używając w dodatku języka niegdysiejszych wozaków, nie wymagają kontroli i zabezpieczenia. To PRL przyzwyczaiła, a w początkach III RP odpowiedzialni działacze  (np. Mazowiecki, Geremek et consortes) utrwalili przekonanie, że władzę w państwie sprawują ludzie o wysokiej kulturze. Było, minęło !

Był rok 1989. Władzę w Polsce przejęli tzw. demokraci. Szefami departamentów oraz wydziałów służb specjalnych w centrali i województwach zostawali gówniarze, których jedyną zasługą było to, że działali w „Solidarności” albo podobnych tworach i gwałtownie odcinali się od PRL, idiotycznie zwanej „komuną”. I jak zwykła dziwka sądzili, że za takie zasługi, po zmianie ustroju zostaną sowicie wynagrodzeni.

Rzeczywiście, korzyści materialne odnieśli znaczne, lecz odbyło się to wielkim kosztem społecznym, bo przy wszelkich niedoskonałościach PRL, ludzie wtedy mieli pracę, niezłe dochody i świadomość bycia kimś społecznie przydatnym. A nowa Polska oświadczyła, że ma to w dupie, ale w zamian daje demokrację, co w prostackiej interpretacji oznaczać miało: „róbta co chceta”.

I tak niebywale wzrosła rola służb specjalnych III RP, które miały chronić interesy państwa, jego dostojników oraz tzw. warstwy panującej, ALE ZMARNIAŁY KWALIFIKACJE LUDZI W TYCH SŁUŻBACH ZATRUDNIONYCH. Zapewne nie wszyscy dostojnicy PRL byli mądrzejsi od tych dzisiejszych, lecz system ochrony nie pozwalał im na głupawe kompromitowanie państwa i jego ustroju. W tym zakresie nastąpiła więc zasadnicza zmiana, którą trzeba przypisać prawidłom tzw. demokracji: SŁUŻBY SPECJALNE FUNKCJONUJĄ, LUDZIE W NICH ZATRUDNIENI ZARABIAJĄ NIEPORÓWNANIE WIĘKSZE PIENIĄDZE, NIŻ TAKIE JAK JA ZABYTKI Z CZASU PRL, ALE MUSZĄ RESPEKTOWAĆ ZASADY DEMOKRACJI, CZYLI W POPULARNEJ INTERPRETACJI PRAW I OBOWIĄZKÓW OBYWATELA, POZWALAJĄCE MU GŁOSIĆ I ROBIĆ CO CHCE.

No to dorobiliśmy się afery podsłuchowej. Ja nie przypisuję jej sprawstwa opozycyjnemu PiS-owi, a tym bardziej sąsiedniemu mocarstwu, czym skompromitował się jeden z wojskowych dostojników. Ja przypisuję ją funkcjonowaniu głównej motywacji ludzkich działań w ustroju III RP, którą są pieniądze. Bo za pieniądze ksiądz się modli, a jeszcze powszechniej lud się podli.

4 komentarze:

  1. Łobuzy dorwali się do władzy i nawet nie potrafią się zachować co do redakcji wprost.Kodeks karny stanowi, że grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 podlega ten, kto w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem specjalnym. Tej samej karze podlega, kto informację tak uzyskaną "ujawnia innej osobie".
    Tyle i tylko tyle...
    Pełna zgoda co do teśći art.

    OdpowiedzUsuń
  2. witam
    to już nie ma ochrony operacyjnej Naszych Ważniaków?
    Przecież nawet po kursie 3 miesięcznym chyba jest dla każdego Ubola III RP (nie mówiąc o Ministrze MSW) powinno być jasne, że każda ich wypowiedź może zostać zarejestrowana.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. dzięki za fajną historię

    OdpowiedzUsuń