niedziela, 1 czerwca 2014

NASZ POLSKI SKOK W BOK

          Pogrzeb, pogrzeb i po pogrzebie. Pozostały tylko nienajlepsze, a niekiedy wręcz żenujące wrażenia. Zaskoczyło mnie nieco wezwanie przez gen. Jaruzelskiego spowiednika, była  to wszakże sprawa jego bardzo osobistych przekonań, bo przyznać trzeba, że zajmując wysokie stanowiska państwowe nie uczynił nic, co  PRL albo obecnej Polsce nadawałoby charakter państwa wyznaniowego. Konstytucja w tej sprawie milczy, teoretycznie zatem takiego charakteru ono nie ma, lecz wiernopoddańcze wobec Kościoła gesty  wielu polityków oraz niekiedy wręcz bezczelne wtrącanie się kleru katolickiego do spraw państwa, dają podstawy do sporych wątpliwości.     

          Pogrzeb gen. Jaruzelskiego dostarczył  zwącej się patriotyczną hołocie spod znaków Boga i Ojczyzny okazji do wyżycia się na tzw. komunie. Lecz wydzierającego podczas pogrzebu gębę kretyna niepodobna przekonać o niestosowności jego zachowania. Mają w tym swój udział ludzie zajmujący poważne państwowe stanowiska, którzy z lubością demonstrują swój antykomunizm. Im też nie da się wytłumaczyć, że żadnego komunizmu w Polsce nie było, ich postawa i demonstracje są zatem przejawem żałosnej ignorancji. Wada ta jednak nie przeszkadza w powierzaniu osobom na nią cierpiącym sterów nawy państwowej. Premier Tusk demonstracyjnie nie uczestniczył w uroczystościach pogrzebowych i dzięki temu dla niejednego polskiego durnia jest wzorem do naśladowania.

          Rozmaitych antykomunistycznych „autorytetów” namnożyło się w III RP bez liku. Jednym z bardziej żałosnych jest ks. Isakowicz-Zalewski, który po śmierci gen. Jaruzelskiego powiedział: Nie­unik­nio­ne jest zatem to, że przy oka­zji po­chów­ku tej czy innej osoby od­po­wie­dzial­na za zbrod­nie ko­mu­ni­zmu, dys­ku­sje i pro­te­sty będą po­wra­cać. Jeśli ktoś za życia nie po­niósł od­po­wie­dzial­no­ści za za­bój­stwa, to trud­no się spo­dzie­wać cze­goś in­ne­go. Jak wytłumaczyć temu klesze, że żaden sąd nie udowodnił gen. Jaruzelskiemu tego rodzaju czynów ? Jeszcze trudniej go przekonać, że klesza kiecka nie uprawnia do ferowania wyroków w postepowaniu karnym.

          Zapewne nie wszyscy, lecz spora część katolickiego kleru to ludzie osobliwie zakłamani. Gdy ks. Lemański zachował się przyzwoicie, lecz w sposób uznany przez jego biskupa za sprzeczny z interesem instytucji, został zawieszony w pełnieniu obowiązków proboszcza parafii. Pyskującego często głupawo i nierzadko wulgarnie, lecz z reguły antykomunistycznie  Isakowicza -Zalewskiego  żaden hierarcha nie opieprzy, bo w tym temacie zasady się nie liczą. Ważna jest ideologia oraz interes Kościoła !

          Innym, tym razem świeckim i także dość  natrętnie lansowanym zwłaszcza w telewizji archetypem antykomunizmu jest Wojciech Cejrowski. Jako człowiek bardzo spostrzegawczy, wkrótce po rozpoczęciu rewolty solidaruchów bezbłędnie spostrzegł gdzie ta krowa ma mlekodajne cycki. W jego przypadku znaczenie ma zapewne tradycja rodzinna, bo tak o jego ojcu - Stanisławie wspomina znany fotografik, muzyczny dziennikarz i animator jazzu  – Marek Karewicz: Zespół No To Co był dzieckiem Staszka Cejrowskiego, ówczesnego dyrektora Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego, który od początku do końca wymyślił tę maszynkę do zarabiania pieniędzy. Pomysł zrodził się z obserwacji i chłodnej oceny możliwości polskiej estrady na tle tego, co się działo na światowym rynku. Nasze zespoły prezentowały się zbyt słabo, by konkurować z zachodnimi, i zbyt awangardowo, by funkcjonować w Związku Radzieckim. Cejrowski doszedł do wniosku, że antidotum na te słabostki może okazać się odpowiednio spreparowany folklor. Wyszukał młodych i zdolnych big-beatowców, przebrał ich w stylizowane kostiumy i kazał grać lekkostrawne melodie nawiązujące do naszej sztuki ludowej. Wiedział, że taka uniwersalna hybryda spodoba się władzy, która kokietując Polonię i zachodnią opinię publiczną, chętnie pochwali się takimi artystami w świecie. Dzięki temu zespołowi Staszek mógł swobodnie grasować po Związku Radzieckim i to właśnie wydawało się dla niego najważniejsze.

          Wojciech Cejrowski dziedzicząc oraz rozwijając zdolności przekazane mu w genach, znakomicie dostosował się do nowej rzeczywistości już bez Związku Radzieckiego na czele i tak mówił o pogrzebie gen. Jaruzelskiego: To jest poniżające dla Rzeczpospolitej, by z honorami Wojska Polskiego żegnać sowieckiego pachołka, człowieka, który niszczył naród. Na ten grób powinniśmy splunąć i odesłać do nadawcy, czyli do Putina.

          Ojcu opłacało się jeździć do ZSRR i robić pieniądze na organizowaniu rozrywki dla narodów Związku Radzieckiego. Synowi opłaca się deptać trupa i wycierać sobie nim gębę , bo też ma z tego korzyści. Zasady się nie liczą.

          Nie jestem chrześcijaninem ani wyznawcą jakiejkolwiek innej religii. Od chrześcijaństwa w katolickiej jego odmianie odstręczył mnie w czwartej klasie podstawówki uczący religii ksiądz, który na głupawe – to przyznaję – pytanie o tryb opuszczenia przez Jezusa łona jego matki, dał mi po łbie, zafundował kilka kopniaków wyrzucając mnie z klasy i sprawił, że ojciec, choć strzelił klechę w gębę za bezprawne wymierzenie mi cielesnej kary, skroił pasem mój tyłek tak, że pamiętam to do dzisiaj.

          Ideologiczną teorię o przodującej roli klasy robotniczej, porzuciłem w latach 90. po tym jak solidaruchy z Wałęsą na czele,  reprezentując rzekomo interes tej klasy, załatwili jej masowe bezrobocie i utratę  przodującej roli w społeczeństwie. Robole zachowali się jak stado baranów i pokornie znoszą to, czego nie chcieli, bo kapitalizmu, jak uczynili to z socjalizmem, już nie obalą.

          Przypomniał mi się stary żydowski dowcip:

Nowy Jork. Icek zadaje ojcu pytanie:

- Tate, co to znaczy „prosperity”, a co znaczy „kryzys”?

- Jak by ci to synku wytłumaczyć ? – zastanawia się rodzic i mówi po chwili:

- Prosperity to szampan, elegancka limuzyna i piękne kobiety, a kryzys to lemoniada, metro i… twoja matka.

        Natrętna propaganda przekonuje nas, że dokonaliśmy dziejowego skoku, toteż, przymknąwszy oczy, widzimy tę naszą demokrację jako piękną damę leżącą do dyspozycji z rozkosznie rozłożonymi nogami. Nie bacząc, że to tylko wyobraźnia, zrzucamy w podnieceniu portki i gacie, a gdy otwieramy oczy okazuje się, że to nasza kościelnie poślubiona Zocha leży bez majtek w pościeli, głośno pochrapując. Lecz takie są realia i lepiej Zośce kupić wonne  kosmetyki oraz ładną bieliznę, niż próbować zaspokoić swą potrzebę z piękną zamorską dziwką, na co po prostu nas nie stać.

 

 

 

 

 

 

 

7 komentarzy:

  1. RUSOFOBIA - Barbarzyństwo
    http://mojaslowianskafilozofia.blogspot.com/2014/02/raport-w-sprawie-dewastacji-miejsc.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Ktos zrobil sabotaż po kilku minutach zlikwidowano art.
    http://wiadomosci.onet.pl/krakow/kto-ma-ukrainska-krew-na-rekach-tu-widzialem-kaczynskiego/gmzcx

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdrowia zyczę Panu, bo tym .......... już nic nie pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  4. Polecam.
    http://www.2o.fora.pl/polska,30/jak-finansowano-solidarnosc,5639.html

    OdpowiedzUsuń