JAK SIĘ ZMIENIA POLSKA
4 czerwca A.D. 2018 „Radio Maryja” z radością informowało o tym, że tegoż dnia w
godzinach wieczornych w Krakowie na pl. Jana Nowaka-Jeziorańskiego, przed dawnym budynkiem Dworca
Głównego, zostanie odsłonięty pomnik Ryszarda Kuklińskiego. Na uroczystość zaproszony został Andrzej
Duda, a najważniejsze przemówienie wygłosi konsul generalny USA w Krakowie.
Byłem zaskoczony tym właśnie, że wiadomość rozgłasza „Radio Maryja”, nie wypada przecież pobożnej katolickiej radiostacji rozpowszechniać wieści o czynach nierządnych, jest bowiem budowa i odsłonięcie pomnika szpiega i zdrajcy aktem skurwienia się osób prywatnych, wspierających je organów państwowych oraz samorządowych.
Ryszard Kukliński w Ludowym Wojsku Polskim w czasach PRL dosłużył się stopnia pułkownika, a w latach 70. ubiegłego wieku za obietnicę uzyskania sporych pieniędzy podjął współpracę z amerykańskim wywiadem i pod pseudonimem Jack Strong dostarczał Amerykanom informacji o strategicznych planach Wojska Polskiego oraz Układu Warszawskiego, w skład którego wchodziła polska armia.
Od początku czerwca 1962 roku byłem funkcjonariuszem polskiego kontrwywiadu i wraz z upływem czasu uzyskiwałem coraz więcej interesujących informacji o motywach ludzi godzących się na współpracę ze służbami specjalnymi ówczesnej PRL. Nie sądzę, by do dzisiaj coś w tym zakresie uległo zmianie, a także by inaczej było w przypadku działania amerykańskiego wywiadu: głównymi czynnikami skłaniającym do współpracy były korzyści materialne (płacono za to dość sporo), materiały kompromitujące (np. dublująca
Polski "patriota" czczący pamięć szpiega
pozyskanego przez amerykański wywiad.
Zakłady Wytwórcze Lamp Elektrycznych im. Róży Luksemburg czy Warszawskie Zakłady Maszyn Budowlanych im. L. Waryńskiego . Były to polskie wielkie zakłady przemysłowe (było ich więcej ) i każdy z nich zatrudniał po kilka tysięcy pracowników . Dzisiaj na warszawskiej Woli nie ma żadnego polskiego większego zakładu przemysłowego. Jak jest w innych rejonach miasta i kraju ? Chyba podobnie.
Kukliński skurwił się, bo zdradzając Polskę kierował się w znacznej mierze chęcią uzyskania materialnych korzyści. Te wszystkie przypisywane mu dzisiaj ideowe motywy, to stek bredni: brał pieniądze czy nie ? Skoro brał, to jak go kwalifikować ? Kurwa idzie przespać się z facetem, bo ten dobrze płaci. Jeśli jest przystojny, jest to dla niej tylko dodatkowy motyw.
Zdycham dzisiaj zwolna z niedostatku i wręcz nędzy, bo pobożny in spe Jarosław Kaczyński zarządził, by moją emeryturę, z wysokości 2100 PLN, zmniejszyć do ok. 950 PLN. On ma wolnostojącą willę na warszawskim Żoliborzu oraz spore dochody z racji bycia posłem i wodzem rządzącej partii. Przed tym ogłoszono oczywiście, że tacy jak ja, byli pułkownicy SB, mieli po 20 tysięcy PLN emerytur i chętni na „500+” natychmiast w tę brednię uwierzyli.
Zbliża się setna rocznica powstania Rzeczpospolitej Polskiej. Doceniając jej znaczenie nie będę jednak czcił dzisiejszej odmiany państwa. Uosobieniem wielkości Polski ma być wznoszony na dziesiątki pomników Lech Kaczyński. Nie kwestionuję jego roli i znaczenia, był to bowiem człowiek znacznie sensowniejszy od rządzącego dzisiejszą Polską jego brata bliźniaka. Lecz nie aż na tyle, by upomnikować nim kraj ! A jeśli w dodatku, obok pomników zmarłego tragicznie prezydenta RP, stawiać się zaczyna monumenty poświęcone podłym, działającym dla swej korzyści zdrajcom, za pieniądze donoszącym obcym wywiadom o stanie polskiej armii, to ani mi w głowie czcić kraj w wymiarze nadanym mu przez polityczne karykatury, które społeczną akceptację zyskały za ochłap w postaci „500+”.
Zaproszenie do udziału w uroczystości odsłonięcia pomnika otrzymał Andrzej Duda,nie zdecydował się jednak uczestniczyć w mogącej go tylko ośmieszyć imprezie. A pokusa musiała być silna, skoro wysłał jednak do uczestników tego patriotycznego wygłupu list, w którym napisał m.in., że ...śp. Ryszard Kukliński to postać niezwykła, to człowiek, któremu zawdzięczamy prawdopodobnie więcej niż możemy sobie wyobrazić.
Fundatorom monumentu i organizatorom jego odsłonięcia odczytano także list ambasadora USA w Polsce w latach 1997 – 2000, w którym udziela im pochwały za kolejny przejaw posłuszeństwa mocarstwu, będący w istocie pochwałą szpiegostwa, a więc zdrady Ojczyzny.
Ustrój Polski lat 1944 – 1989 nazywany jest dzisiaj powszechnie „komuną”. W początkach lat 50 ub. wieku, a więc w latach stalinizmu wielu ludzi też sądziło, że panujący w Polsce ustrój to komunizm. Była to oczywiście brednia, którą w pełni uzmysłowiły przemiany dokonane w naszym kraju w 1956 roku i później. Z komunizmem nasz kraj miał tyle samo wspólnego, co dzisiejsza Polska z demokracją, a zarządzający nią wódz PiS z jej umiłowaniem. Dzisiaj polski kretyn (bez względu na wykształcenie i sprawowaną funkcję) z uporem używa tej nazwy mającej skompromitować 45 lat historii naszego kraju, kiedy niezwykłym wysiłkiem większości społeczeństwa odbudowano kraj po potwornych zniszczeniach wojennych (np. Warszawa zrujnowana była w ponad 85 procentach), zlikwidowano rozpowszechniony wcześniej analfabetyzm, upowszechniono kulturę, udostępniono szerokim rzeszom społeczeństwa możność zdobycia średniego i wyższego wykształcenia.
Nie ma takiego państwowego ustroju, który ma nieprzemijającą wysoką wartość i nie wymaga mniejszych lub większych korekt. Rozumieli to politycy rządzący Polską w latach 80. ub. stulecia i tzw. „okrągły stół” był wyrazem sensownego kompromisu oraz potrzeby dokonania niezbędnych korekt w funkcjonowaniu państwa. Stan wojenny, którym dzisiaj lada kto wyciera sobie gębę, nie był usiłowaniem obrony tzw. komuny, lecz służył ochronie państwa i jego obywateli przed bajzlem do zaprowadzenia którego dążyli tzw. patrioci, dla których ich wyobrażenia ustrojowe miały być obowiązujące wszystkich i cały kraj. Ich wyrazistym reprezentantem był ojciec dzisiejszego premiera Kornel Morawiecki – przywódca tzw. „Solidarności Walczącej”, która zmierzała do ustrojowej rewolty i zaprowadzenia kolejnej formy dyktatury.
Dzisiaj, między innymi za ochłap w postaci „500+”, rzeczywistą władzę przejęła jednostka w postaci Jarosława Kaczyńskiego. Tzw. demokracja przypomina papier toaletowy, którym dzisiaj posługuje się każdy, mający taką potrzebę. Zadziwia mnie postawa polskich intelektualistów, którzy generalnie nie oponują wobec takiego stosowania nazwy państwowego ustroju.
Nie będę uczestniczył w czczeniu 100 lecia niepodległości Polski. Nie będę uczestniczył, bo Polacy nie wykazali elementarnej umiejętności dokonywania zmian służących doskonaleniu swej rzeczywistości. Nie twierdzę, że jedynym dobrym pomysłem na kształt naszej państwowej rzeczywistości jest socjalizm. Zwłaszcza w dotychczasowych jego wyobrażeniach i kształtach. Lecz system zainstalowany w Polsce przez Jarosława Kaczyńskiego, z jego posługiwaniem się żałosnym narzędziem „rydzykizmu” czy też materialnymi ochłapami rzucanymi społeczeństwu zamiast sensownej polityki społecznej, jest wyrazem realizacji oczekiwań tej, przeważającej niestety części społeczeństwa, której wystarcza lada skwarek, by poniechać dalej idących potrzeb i ambicji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz